- Wszędzie był gruz, żadnej lampki, latarki. Po ścianie tylko macałem, gdzie jest segment. Zacząłem grzebać w tym gruzie, po ciemku - opisuje Marek Pawlak poszukiwania swojego 3-letniego syna po tym, jak rozpędzone BMW wpadło na ich dom w miejscowości Witonia (woj. łódzkie). I dodaje: - W końcu dogrzebałem się do niego. Odkryłem mu buzię, to zaczął łapać powietrze. Nie płakał, tylko tak sobie piszczał.