Czterech agentów afgańskich służb specjalnych, jeden żołnierz i jeden cywilny pracownik sił koalicyjnych w Afganistanie zginęło w zamachu samobójczym w prowincji Kandahar na południu kraju - podały władze lokalne. Do ataku przyznali się talibowie. Z kolei w północno-zachodnim Pakistanie w wybuchu samochodu-pułapki zginęło co najmniej 15 osób. 30 zostało rannych.
Jak poinformował rząd prowincji Kandahar w Afganistanie, kamikadze ubrany w kamizelkę wyładowaną materiałami wybuchowymi wysadził się w powietrze przy pierwszej rogatce siedziby miejscowych służb specjalnych. Czterech członków tych służb zginęło, a trzech zostało rannych.
Według dowodzonych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie, w incydencie zginął również jeden żołnierz koalicji międzynarodowej i jeden cywil. Dowództwo ISAF nie sprecyzowało, czy te dwie osoby pracowały bezpośrednio dla ISAF.
Tożsamości ani narodowości ofiar nie ujawniono.
W Pakistanie wybuchł samochód-pułapka
Za zamach w Pakistanie nikt jak do tej pory nie wziął odpowiedzialności. Agencja Associated Press podaje, że wcześniej ataki w regionie Darra Adam Khel, w pobliżu Peszawaru, były dziełem talibów pakistańskich. W przeszłości przeprowadzali oni zamachy na starszyznę, która zawiązywała prorządowe komitety, sprzeciwiające się talibom.
Celem samobójczego zamachu było biuro używane przez starszyznę plemienną w mieście Darra Adam Khel - podała policja. Co najmniej 30 osób jest rannych.
Nie jest jasne, ile osób było na miejscu w czasie zamachu. AP podaje, że eksplodował potężny ładunek, a wśród zabitych są i członkowie starszyzny, i przechodnie. Według dziennika "Dawn", wybuch zniszczył 20 okolicznych sklepów.
Rannych przetransportowano do szpitali w Peszawarze, niektórzy są w stanie krytycznym - podała AP, powołując się na władze lokalne. "Dawn" relacjonuje, że wśród rannych jest dwoje dzieci.
Autor: AB\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters