Dziś został aresztowany na najbliższe trzy miesiące. 44-latek, który zabił samochodem dziesięcioletnią Kingę, może spędzić w celi do dwunastu lat. O tym, że "lubił wypić", wiedzieli sąsiedzi. Wiedzieli też, że jeździł bez prawa jazdy. Kompani, z którymi pił tragicznego dnia, też byli bierni. - Ponoszą odpowiedzialność moralną, ale niestety nie prawną - mówią eksperci.