Katowice

Katowice

Matka braci tłumaczy, dlaczego porzuciła dzieci. Trafiła do do aresztu

Policja aresztowała w piątek 25-letnią kobietę, matkę obu chłopców, którzy zostali porzuceni we wtorek i środę w kościołach w Sosnowcu i Katowicach. Sąd rodzinny zdecydował, że bracia trafią do rodzin zastępczych. - Oddałam dzieci, ponieważ chciałam dla nich stworzyć normalną rodzinę - tłumaczy matka braci. Kobieta usłyszała już zarzuty.

Dwie dziewczynki poraził prąd, szkoła została zamknięta

Szkoła, w której dwie sześciolatki zostały porażone prądem, gdy chwyciły klamkę drzwi przeciwpożarowych, została tymczasowo zamknięta. Lekcje wznowione zostaną pod koniec miesiąca. Trzy dni uczniowie odpracują w soboty, trzy kolejne będą miały dodatkowo wolne.

Słonicę Tembo można spotkać na ulicach śląskich miast

Szukamy świadków spaceru słonicy Tembo po Częstochowie - ogłasza Koalicja Cyrk bez zwierząt. Aktywiści chcą zgłosić sprawę na policję. - Dzisiaj spacerowaliśmy z Tembo po Piekarach Śląskich, jutro będziemy w Tarnowskich Górach. Rodzice pchają pod słonia dzieci. Nikomu nie zrobił krzywdy - mówi tvn24.pl właściciel cyrku Arena.

Z miejskiej kasy nianie dostaną 200 złotych dniówki. "Chcemy pomóc rodzicom"

200 złotych dziennie będą mogły zarobić nianie, które pomogą pracującym rodzicom z Częstochowy. Miasto zdobyło ponad 2 mln zł na realizację projektu "Aktywni rodzice - szczęśliwe dzieci". – W ten sposób chcemy umożliwić młodym rodzicom powrót do pracy lub podjęcie nowego zatrudnienia - mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu miasta w Częstochowie.

W Sosnowcu liczą, że Beata Szydło spełni obietnice Ewy Kopacz

Ewa Kopacz, jeszcze jako premier, miała obiecać żonom górników z Sosnowca, że da im pieniądze na budowę boiska i basenu. Za to, że zamknięto ostatnią w mieście kopalnię. Słyszał to prezydent miasta i teraz oczekuje spełnienia obietnicy, ale już od obecnej premier. Napisał do Beaty Szydło list i czeka na odpowiedź.

Palił marihuanę, wiózł w aucie bez szyby 4-miesięcznego syna

- Paliłem marihuanę godzinę temu - przyznał policjantom 22-latek, który przewoził mazdą 4-miesięcznego syna. Nie posiadał dokumentów pojazdu, prawa jazdy i szyby w tylnym bocznym oknie. - W czasie kontroli policjanci przykryli dziecko swoimi kurtkami - mówi rzeczniczka policji.

Sąd chciał sprawdzić, czy york mógł popełnić samobójstwo

Na trzy miesiące więzienia sąd skazał 25-letnią Martę G., oskarżoną o wyrzucenie psa z balkonu mieszkania na 3 piętrze. Zwierzę nie przeżyło upadku. Sąd bezskutecznie poszukiwał biegłego, który by rozstrzygnął, czy york mógł popełnić samobójstwo. Wyrok jest nieprawomocny.

Spottersi reagują, kiedy na stadionach robi się "gorąco"

Opanowanie oraz zdolność obserwacji, przewidywania zachowań tłumu i szybkiego podejmowania decyzji – tak swe główne cechy opisują spottersi. To policjanci towarzyszący kibicom podczas meczów i podróży na stadion, by móc w porę reagować na pojawiające się zagrożenia. W śląskim garnizonie działa kilkunastu takich funkcjonariuszy, w całym kraju jest ich 200.

Poszła na spacer z psem, utknęła w błocie

Pani Grażyna, jak co dzień wyszła na spacer ze swoim psem. Gdy po kilku godzinach do domu wrócił sam czworonóg, zaniepokojony syn zadzwonił na policję. Funkcjonariusze znaleźli 60-letnią kobietę zaledwie 1,5 km od domu... po szyję w błocie. - Ledwo uszła z życiem, wyziębiona trafiła do szpitala - mówi Justyna Dziedzic, rzecznik policji w Chorzowie.

Obraził ich drużynę. Skatowali go do nieprzytomności

Uderzali gdzie popadnie. Nie przestali, nawet gdy chłopak upadł już na ziemię. Bili tak długo i mocno, aż stracił przytomność. W ten sposób karali go za to, że obraził ich ulubioną drużynę. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu, a policjantom udało się już zatrzymać trzech podejrzanych.

Surykatki na polowaniu

Co one robią? To uczta czy poszukiwanie skarbu? - dopytują wirtualni goście śląskiego zoo, którzy oglądają w sieci baraszkujące surykatki. Ogród pokazał na wideo nowy "mebel" na wybiegu tych małych gryzoni.

Nie przyjęli jej na SOR, zmarła w innym szpitalu. Sprawą zajmuje się Śląska Izba Lekarska

Problemy Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej zaczęły się w lutym. Wpierw zamknięto oddział chorób wewnętrznych, a potem powoli zaczęli odchodzić lekarze, którzy nie dostali pensji. Konta placówki zajął komornik. Teraz przestał działać Szpitalny Oddział Ratunkowy. Pacjenci odsyłani są do innych miast. Jedna z odesłanych pacjentek zmarła. Sprawą zajęła się Śląska Izba Lekarska.