"Pełna bomba". Tak w notatkach opisali ten zakręt. Kiedy tył ich rajdowego opla odklejał się od nawierzchni, na liczniku mieli jakieś 150-160 km/h. - Nawet nie było po co kręcić kierownicą - wspominają. To, że dwa lata temu znaleźli się 10 cm od śmierci, albo ciężkiego kalectwa, dotarło do nich dopiero po kilku godzinach od wypadku. Gdy obejrzeli film z przejazdu, na którym widać jak gruba, drewniana belka przeszywa ich auto na wylot. Na wysokości głów.