- PiS nikt by nie zaprosił (na spotkanie ministrów Eurogrupy - red.), jakby sprawowali prezydencję - uważa minister finansów Jacek Rostowski. Jak zaznaczył, on sam na ubiegłotygodniowe spotkanie nie pojechał, gdyż w kwestii jego zaproszenia nie było jednomyślności.
- Miałem zaproszenie na spotkanie Eurogrupy. Doszły nas jednak słuchy, że nie wszystkie kraje chcą tam obecności prezydencji - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jacek Rostowski. - Są pewne kraje, które uważają, że Eurogrupa powinna być rządem państw strefy euro i spotykać się w zamkniętym gronie. Szef Eurogrupy uważał z kolei, że powinna być ściślejsza współpraca między strefą euro, a resztą Europy. Póki jednak nie będzie pełnej jednomyślności w Eurogrupie, to ja z tego zaproszenia nie skorzystam - dodał.
Jak zaznaczył, Polska uznała, że nie ma sensu być na tym spotkaniu, jeśli zamiast doprowadzić do bliższej współpracy i większej solidarności wobec kryzysu, spowoduje to powstanie dodatkowych podziałów w Europie.
"Wdzieranie się" szkodzi Polsce
Słyszy się, ze gdyby Grecy wydawali unijne środki tak samo jak Polska, to nie mieliby tych problemów rosti o grecji
Według niego takie "wdzieranie się" byłoby ze szkodą dla Polski i narażałoby ją na upokorzenia.
Dobry przykład
Minister po raz kolejny uspokajał też, że przyjęte rozwiązania ws. pomocy dla Grecji nie narażają Polski na szkodę, zwłaszcza w kontekście unijnego budżetu. - Nie obawiam się, aby rozwiązanie tych problemów miało wpłynąć negatywnie na kształt budżetu. Pomysły, aby KE pomogła Grecji lepiej wykorzystywać środki unijne, będą się odbywały głównie kosztem płatników netto, a nie innych krajów otrzymujących te fundusze, takich jak Polska - powiedział.
Według niego Grecy w korzystaniu z funduszy strukturalnych powinni brać przykład z Polski. - Słyszy się, ze gdyby Grecy wydawali unijne środki tak samo jak Polska, to nie mieliby tych problemów - stwierdził.
Czytaj więcej o polskiej prezydencji http://www.tvn24.pl/prezydencja
Źródło: tvn24