- To jest kraj bogatych ludzi i profesjonalistów. Mają świetnie skoordynowany system działania. To co się teraz dzieje, to jest profesjonalna działalność - mówił w "Faktach po Faktach" były dowódca Grom Roman Polko, komentując zamach terrorystyczny w Norwegii. Jego zdaniem teraz Norwegowie muszą zakładać najgorszy scenariusz, żeby lepiej opanować sytuację po zamachu.
- Z moich informacji wynika, że nie ma tam paniki. Służby bezpieczeństwa podejmują standardowe działania, które możemy określi jako - ewakuujemy wszystkich, których się da, bo zakładamy najgorszy scenariusz - stwierdził Polko.
Podobnego zdania był drugi z gości programu - poseł PO Andrzej Halicki. - Koordynacja wszystkich służb jest najważniejsza, bo na pewno mamy do czynienia z zamachem terrorystycznym. Z moich informacji wynika, że były ostatnio wyraźne sygnały aktywności środowisk sunnickich, muzułmańskich. Ważne też są środowiska skrajnej prawicy, które w Skandynawii zdobywają sobie zwolenników, także młodych - powiedział Halicki.
Spokojna do bólu
Zdaniem Halickiego to co stało się w Norwegii jest o tyle szokujące, że na co dzień jest to spokojny kraj, w którym "nawet nie trzeba zamykać samochodu". -To jest cena otwartości, którą ktoś cynicznie wykorzystał - analizował poseł PO.
Jak zauważył z kolei Roman Polko, "kiedy dochodzi do takiego wydarzenia, to po prostu mówi się stop". - Żeby zapobiec kolejnym wydarzeniom lepiej czasem zatrzymać wszystko i zweryfikować wszystkie informacje, niż póżniej żałować, że czegoś się nie zrobiło. W takiej sytuacji jak teraz żadnych sygnałów się nie lekceważy - stwierdził były szef Gromu. I dodał, że jest przekonany, że sprawcy zamachu zostaną zidentyfikowani.
mn/fac
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24