Takiej tragedii nie da się przewidzieć, szczelnie monitorować obrotu artykułami rolniczymi, z których 32-letni Norweg skonstruował bombę użytą do zamachu w Oslo - ocenił w "Faktach po Faktach" dr Przemysław Guła, były dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Jego zdaniem, po zamachu w Oslo i strzelaninie na wyspie Utoya jest obawa o to, czy nie znajdą się naśladowcy.
Dr Guła zastrzegł, że za wcześnie, by oceniać całą akcję. Ale jak stwierdził, ten schemat akcji terrorystycznej wybiegł poza możliwości monitorowania. - Jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych schematów, w ostatnich latach była to dominacja ataków ugrupowań o charakterze islamistycznym - powiedział dr Guła.
I dodał, że w przypadku takich zdarzeń jak z Norwegii, trudno je przewidzieć. - Jest tu element zaskoczenia i lokalizacja (wyspa - red.), która powoduje utrudnienia dla służb ratowniczych - ocenił. I dodał: - Niestety historia tego typu zdarzeń, gdzie indywidualny szaleniec, a czasem grupa dokonuje ataku bez uprzedzenia, zawsze niesie ze sobą ryzyko wymknięcia się spod kontroli.
"Nie da się tego szczelnie monitorować"
Jego zdaniem, w każdym kraju można w sposób niezauważony skonstruować bombę. - Nie da się w pełni, szczelnie monitorować, używanych w rolnictwie: saletry amonowej i oleju napędowego. Aczkolwiek w krajach o wysokim zagrożeniu terrorystycznym także obrót tymi produktami rolniczymi jest ściśle monitorowany - zaznaczył. - Ale jeśli ktoś posiada gospodarstwo rolne, to zgromadzenie dużych ilości tych materiałów w ciągu kilku lat nie stanowi problemu.
Pytany, czy w Polsce jest bezpiecznie, odpowiedział, że jeśli służby, w tym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie podnosi alarmu, to nie należy się "w tym doszukiwać innych konieczności". - W krajach takich jak Stany Zjednoczone czy Norwegia zawsze mamy możliwość, że szaleniec, grupa szaleńców mając dostęp do pewnych środków i wiedzę, będzie dokonywała tego typu rzeczy. Zawsze strach po takich wydarzeniach budzi inna możliwość, która także historycznie była potwierdzana w tego typu sytuacjach, to szukanie naśladowców. I w tym kontekście służby bardzo czujnie przyglądają się sygnałom, iż znajdzie się człowiek, grupa ludzi, którzy będą chcieli naśladować tego typu czyny - powiedział Guła.
W piątek w dwóch zamachach w Norwegii zginęły co najmniej 92 osoby. Głównym podejrzanym o dokonanie masakry jest zatrzymany już 32-letni Norweg, określany jako chrześcijański fundamentalista. Jak poinformowała policja, zabójca strzelał na wyspie Utoya przez blisko półtorej godziny, a potem dał się bez oporu aresztować.
mac/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP/EPA