38-letni Rafał K., podejrzewany o podkładanie ładunków wybuchowych w Krakowie w sobotę wieczorem został przewieziony do prokuratury, gdzie był przesłuchiwany. Jak nieoficjalnie dowiedziały się "Fakty TVN" "bomber z Krakowa" w ostatnich tygodniach podkładał ładunki wybuchowe, bo "był sfrustrowany tym, że mu się nie wiedzie".
Nasz samochód pirotechniczny, który jest duży musiał jeździć kilka razy, żeby to wszystko wywieźć mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej policji
Znaleźli kolejną bombę
Dowodem na to jest fakt, że w swojej piwnicy zamachowiec zgromadził prawdziwy arsenał. Znaleziono kilka bomb w różnej fazie produkcji. - Nasz samochód pirotechniczny, który jest duży musiał jeździć kilka razy, żeby to wszystko wywieźć - opowiada mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Bandyta konstruował ładunki wybuchowe z produktów dostępnych w sklepach budowlanych i spożywczych. Specjalnym materiałem wygłuszył ściany piwnicy by dokonywać próbnych eksplozji. Jedną z gotowych bomb zdążył podłożyć tuż przed zatrzymaniem.
- Wczoraj w nocy znaleźliśmy kolejną bombę na budowie. Mogła wybuchnąć przy podniesieniu przez osobę znajdującą sie na budowie - mówi gen. insp. Andrzej Matejuk, komendant główny policji.
Potrzebny będzie psychiatra?
Być może ten człowiek nie do końca był przewidywalny pod względem psychicznym, bo w umyśle zdrowego człowieka nie mieści sie tego typu działanie mł. insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy komendanta głównego policji
- Być może ten człowiek nie do końca był przewidywalny pod względem psychicznym, bo w umyśle zdrowego człowieka nie mieści sie tego typu działanie - twierdzi mł. insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy komendanta głównego policji.
Rzecznik prasowy małopolskiej policji mł. insp. Dariusz Nowak dodaje natomiast, że "logika tego człowieka, a logika nas patrzących z zewnątrz, to są dwie różne rzeczy. Co było logiczne dla niego nie koniecznie jest logiczne dla kogoś patrzącego z boku".
"Bo wiodło im się lepiej"
Wiadomo, że swoich ofiar nie wybierał przypadkowo. Jak nieoficjalnie dowiedziały się "Fakty" TVN - jedną z bomb zdetonował przed mieszkaniem małżeństwa, bo jak tłumaczył "cały czas chodzili uśmiechnięci". A Rafałowi K. - nie powiodło się w związku z kobietą. Kolejna bomba eksplodowała przed domem mężczyzny, który miał lepsze samochody, niż zamachowiec. - Był to człowiek sfrustrowany swoimi niepowodzeniami i całą swoja aktywność i złość kierował na osoby którym według niego wiodło się lepiej. W ten sposób lepiej radził sobie ze swoja frustracją - twierdzi psycholog Czesław Michalczyk.
Sąsiedzi są szoku
Sąsiedzi zatrzymanego są w szoku. Nikt z jego bliskich i znajomych nie spodziewał się, że mężczyzna może mieć jakikolwiek związek z zamachami. Mieszkał w domu który odziedziczył po ojcu. W pobliżu mieszkał jego brat.
- To był bardzo przyzwoity sąsiad, nie konfliktowy - mówi Anna, sąsiadka zatrzymanego.
- Uprzejmy, inteligentny, nikomu nie wadził, służył pomocą, przyszedł, porozmawiał - dodaje inny sąsiad, Michał.
Źródło: Fakty TVN