O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże - krzyczał do mikrofonu spiker zawodów. Krzyczał też - z radości, uwalniając buzującą w nim energię - Johannes Vetter, przez którego całe to zamieszanie wybuchło. Oszczepem Niemiec rzucił w Chorzowie tak daleko, że postraszył nieco zawodników rywalizujących w innych konkurencjach po drugiej stronie stadionu. Rekordu świata jednak nie pobił. Ten od 1996 r. należy do zawodnika krótko i celnie określanego fenomenem.