Rosjanie nie wpuścili na lotnisko w Smoleńsku polskich dyplomatów, którzy cztery dni przed wizytą Lecha Kaczyńskiego i dzień przed wizytą premiera Donalda Tuska chcieli sprawdzić, czy jest ono na nie przygotowane. Dlaczego? "Siewiernyj" było w tak fatalnym stanie, że Rosjanie musieli "odtworzyć jego infrastrukturę" - potwierdza oficjalnie polska wojskowa prokuratura. Robili to dosłownie na ostatnią chwilę ostrzegając, że lotnisko jest nie do użytku. Polscy urzędnicy o tym wiedzieli, ale zmiany miejsca lądowania nie rozważano.