Łódź

Łódź

Kierowca po wypadku chodził wokół rozbitego auta, próbował ratować pasażerkę, teraz sam walczy o życie

Samochód, którym kierował, wypadł z drogi i rozbił się na drzewie. 40-letni kierowca wysiadł i na oczach świadków próbował wydostać z wraku pasażerkę. Kobieta już nie żyła. Mężczyzna walczy teraz o życie, trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. - Uczestnicy wypadku często nawet nie wiedzą, że są ciężko ranni. Musimy bronić ich przed tym, żeby sami nie pogarszali swojej sytuacji - apelują ratownicy medyczni.

NFZ chce zatrzymać falę fake newsów. "Takie nieodpowiedzialne działanie potęguje niepokój". 

"Jak już zachorujesz, to płucz gardło roztworem soli i octu" - między innymi takie sposoby na radzenie sobie z pandemią koronawirusa można bez trudu znaleźć w sieci. Narodowy Fundusz Zdrowia mówi już o fali nieprawdziwych informacji, którą trzeba zatrzymać. Dlatego publikuje filmy, w których rozprawia się z pojawiającymi się w sieci bzdurami i radzi - bazując na wiedzy ekspertów - jak uniknąć zakażenia. 

Żubr zaatakował go podczas porannego spaceru. "Turysta był przytomny, kiedy zabierała go karetka"

W poniedziałek rano turysta wynajmujący kwaterę w Białowieży (woj. podlaskie) został zaatakowany przez żubra - podała policja. Zwierzęcia szukają pracownicy parku narodowego. Eksperci przypominają, że późne lato i początek jesieni to okres godowy żubrów. A to zwiększa ryzyko ataku. Najczęściej jednak - zdaniem naukowców - do niebezpiecznych sytuacji doprowadzają ludzie.

Tak doszło do zderzenia czterech aut, w tym radiowozu na A1. Trzy osoby trafiły do szpitala

- Do zdarzenia doprowadził kierowca, który najpewniej nie dostosował prędkości do trudnych warunków na drodze - informuje policja, opowiadając o wypadku na autostradzie A1 w kierunku Gdańska. Niedaleko Kutna (woj. łódzkie) rozbite zostały cztery auta, w tym oznakowany radiowóz. Autostrada w kierunku Gdańska była całkowicie zablokowana. Prokuratura Okręgowa w Łodzi udostępniła nagranie, na którym widać, jak doszło do wypadku.

Od 28 lat szukają go za zabójstwo i już sądzili, że znaleźli. Założyli kajdanki, a chwilę później musieli przepraszać

- Nogi się pode mną ugięły. Patrzyłam, jak policjanci zakładają kajdanki mojemu mężowi i mówią, że ma na "koncie" brutalne zabójstwo sprzed lat - opowiada Aneta Pawlik z Piotrkowa Trybunalskiego (woj. łódzkie). Po kilku chwilach okazało się, że jej mąż Sławomir, nie jest tym samym Sławomirem, za którym wystawiony jest list gończy. Policja wyjaśnia sprawę, ale zaznacza, że funkcjonariusze nie popełnili błędu.