– Zrobiło się bardzo ciężko. Kiedyś zdarzało się, że w ciągu tygodnia łowiliśmy po dwie tony ryb. Teraz nie ma na to szans. Jak złowimy połowę tego, to już jest bardzo dobrze – mówi Bara Seck jeden z senegalskich rybaków, któremu coraz trudnej jest utrzymać rodzinę. Na wodach w pobliżu Senegalu i Mauretanii pracują bowiem ogromne, stumetrowe trawlery, które wyławiają ogromne ilości ryb. Zazwyczaj tak duże, że nawet w oceanie zaczyna ich brakować.