- Żołnierze ukraińscy musieli odpowiadać ogniem, by nie dać się pozabijać. Jeśli chcieli się wycofać z tego rejonu, musieli się zabezpieczyć poprzez stworzenie bezpiecznego korytarza. Strona separatystów uznała, że w tym układzie (porozumieniu z Minska - red.) była mowa o przerwaniu ognia na linii frontu. A oni uważali, że to nie jest linia frontu, a kocioł bądź worek. To był węzeł gordyjski - tak walki w Debalcewem skomentował w "Faktach po Faktach" gen. Mieczysław Bieniek.