W maju Donald Tusk mówił powodzianom: trzeba zapamiętać, kto co spieprzył i rozliczyć to przy urnach. Zdecydowana większość samorządowców z terenów, które kilka miesięcy temu znalazły się pod wodą, zachowała swoje posady, lub ma na to wielkie szanse. Czy oznacza to, że tak świetnie spisali się w czasie powodzi? Nie zawsze. Czasami powodzian było po prostu zbyt mało, by ich głos wystarczył do zmian w lokalnych władzach. Najlepiej pokazuje to przykład gminy Gorzyce.