Członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych chcą przeprosin od swojego szefa Edmunda Klicha. Chodzi o jego wypowiedź, w której miał ich nazwać "nierobami". - Przeproszę, jeśli sąd mi każe. To, co mówiłem to prawda - odpiera zarzuty Klich. Sprawą zajmowała się w czwartek sejmowa Komisja Infrastruktury.
W czasie posiedzenia nie brakowało ostrych wymian zdań między parlamentarzystami, a także członkami komisji badawczej i ich szefem. - Czemu upubliczniacie ten spór w tak gorącym okresie, po raporcie MAK o katastrofie smoleńskiej, a przed polskim raportem? - pytał wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury Stanisław Żmijan.
Członkowie KBWL odpierali zarzuty. - Zależało nam na tym, aby sprawa pozostała wewnętrzną kwestią w naszej komisji, ale po publicznych wypowiedziach pana Klicha zwróciliśmy się do państwa o to spotkanie - odpowiedział posłom wiceszef KBWL Maciej Lasek.
Chodzi o słowa Klicha wypowiedziane w mediach jakoby jego podwładni byli "nierobami" i nie robili nic ponad picie kawy.
Klich odpiera zarzuty
- Nie przypominam sobie, żebym takie słowa mówił, nie pamiętam wszystkiego co było w telewizji, więc nie widzę powodu, żeby przepraszać w mediach. Jeśli były jakieś niezręczności, to przepraszam tu, na komisji" - mówił Edmund Klich. I dodał, że uważa za prawdę słowa, że członkowie komisji "przez dwie godziny piją kawę". - Są na to zdjęcia - powiedział.
Klich podkreślił, że dyscyplina w pracach komisji zapanowała dopiero obecnie. - Wszyscy przychodzą do pracy na ósmą i robią co trzeba - mówił.
14 stycznia minister Cezary Grabarczyk przedłużył na kolejne 5 lat okres urzędowania Edmundowi Klichowi.
Źródło: PAP