Gola w finale najważniejszych europejskich rozgrywek strzelił przeciwko drużynie, do której dołączył jako ośmiolatek. Choć jego kariera jest piękna, trudno oprzeć się wrażeniu, że wciąż czegoś mu brakowało. Aż do niedzieli w Lizbonie. Nie Robert Lewandowski, nie Neymar, nie Kylian Mbappe. Bohaterem meczu o złoto Ligi Mistrzów został Kinsgley Coman.