Kamery były dwie, ale ani jedna nie nagrała, jak łódzcy funkcjonariusze zachowywali się względem studentki, która niemal została zgwałcona. Policja twierdzi, że wszystko przez awarię baterii, które "zdarzają się często". Dystrybutor odpowiada, że policja do tej pory nie zająknęła się o rzekomych problemach.