Kiedy policyjni technicy wydobyli z ziemi kości, śledczy mieli sporo dowodów, aby przypuszczać, że to poszukiwany 56-latek. Pewni być jednak nie mogli, czekali na dowód najważniejszy - badania DNA. Materiał genetyczny porównano z próbkami biologicznymi matki zaginionego. Dziś prokuratorzy mają pewność, znaleźli to, czego szukali.