Wojskowi prokuratorzy z Poznania przed zażądaniem billingów dziennikarzy opisujących przebieg "śledztwa smoleńskiego" mieli materiały z nazwiskiem i numerem telefonu jednego z nich. To przeczy wersji oskarżycieli, którzy twierdzą, że nie wiedzieli o czyje wykazy połączeń z komórek zwrócili się do operatorów sieci. - Nawet jeśli, jak twierdzą, "odkryli" to później, mieli obowiązek zachować się inaczej - wskazują prawnicy.