Przez kilka dni chodził po ulicach Głowna (woj. łódzkie) i terroryzował mieszkańców. A to rozwalił płot, a to dobijał się do drzwi domów. W końcu trafił do jednego z rolników, który szybko załamał ręce. - Niech przyjdzie jego właściciel, bo cap śmierdzi tak, że krowy nie chcą normalnie jeść w jego towarzystwie! - apeluje. Niestety, właściciela na razie ani widu, ani słychu.