Jednego dnia przychodzi 11 osób, drugiego - nikt. Różnie. Są tacy, którzy przychodzą regularnie, są i tacy, którzy pojawili się tylko raz. Na kawę, herbatę i rozmowę w kiosku u pani Aleksandry mogą liczyć przede wszystkim bezdomni, ale zdarza się, że przychodzą też osoby starsze. - Ja to nazywam spotkaniami. Człowiek potrzebuje kontaktu, bo jesteśmy istotami stadnymi. To wszystko - mówi kobieta.