Rozpacz, smutek, poczucie bezradności i wracające wspomnienia z dnia wypadku - cały czas towarzyszą mieszkańcom bloku w Bytomiu, w którym pod koniec listopada doszło do wybuchu gazu. - Wraz z córką i wnuczką chcieliśmy uciec, ale w przejściu stał poparzony mężczyzna, musieliśmy go wypchnąć, by uciec z maleństwem – opowiada pani Joanna. Jak dodaje, "teraz jest w rozsypce" i nadal nie wie co ją i jej rodziną czeka. - Mam czwórkę dzieci i pięcioro wnucząt, nawet nie mam gdzie ich przyjąć na święta - nie kryje emocji.