Po kilkudziesięciogodzinnej akcji policja w jednym z miasteczek w stanie Ohio w Stanach Zjednoczonych zastrzeliła lub złapała wszystkie zwierzęta, które wydostały się z miejscowego małego zoo. Właściciel prywatnej farmy, na której żyły, wypuścił je, a następnie z nieznanych jeszcze przyczyn odebrał sobie życie. Tylko sześć zwierząt udało się złapać i przetransportować do ZOO, 48 zwierząt zostało zabitych. Służby tłumaczą, że musiały strzelać, bo zagrożone było życie ludzi.