Romney coraz pewniejszy nominacji republikanów

Aktualizacja:
 
Mitt Romney wyrasta na faworytaEPA

Na dwa dni przed prawyborami republikańskimi w stanie New Hampshire zdecydowanym faworytem jest były gubernator Massachusetts Mitt Romney, coraz powszechniej typowany na tegorocznego kandydata Partii Republikańskiej (GOP) w wyborach prezydenta USA. Romneya popiera establishment partii, ale nie ufa mu jej konserwatywna frakcja.

Według najnowszych sondaży Romney ma w New Hampshire ponad 20-punktową przewagę nad swoimi najgroźniejszymi konkurentami: byłym senatorem Rickiem Santorum, który omal nie pokonał go w prawyborach w Iowa i kongresmanem z Teksasu Ronem Paulem.

W New Hampshire oczekuje się nieco innych wyników niż w Iowa. Religijni konserwatyści nie stanowią tam bowiem tak licznego bloku wyborczego. Istnieje tam natomiast silna tradycja libertariańska - hasłem stanu jest "Live free, or die" (Żyj wolnym albo umrzyj). Przewiduje się w związku z tym, że najgroźniejszym konkurentem Romneya będzie w New Hampshire Ron Paul. Jest on szczególnie popularny wśród młodych Republikanów.

Decydujące starcie?

Jeżeli Romney, jak się oczekuje, wygra w New Hampshire, będzie pierwszym od dziesięcioleci kandydatem GOP do nominacji prezydenckiej, który zwycięży w obu stanach, gdzie rozgrywa się pierwsza runda prawyborów. W poprzednich wyborach późniejsi nominaci partii potykali się albo w Iowa, albo w New Hampshire.

Podwójny triumf Romneya - według stronników - będzie oznaczać, że jego zwycięstwo w wyścigu jest nieuchronne. Jednak zdaniem obserwatorów, czeka go jeszcze długa walka, zwłaszcza na Południu, gdzie nielubiący go konserwatyści są szczególnie silni.

Kto jest większym konserwatystą

W niedzielę rano w New Hampshire odbyła się kolejna debata telewizyjna kandydatów do nominacji prezydenckiej, sponsorowana przez telewizję ABC News. Rywale Romneya skupili się podczas niej na atakach na faworyta. Zarzucali mu, że nie jest prawdziwym konserwatystą i stale zmienia poglądy, jakby nie miał żadnych swoich przekonań. Gubernator starał się zachować zimną krew i nie dać się sprowokować do kłótni.

W swym wprowadzającym wystąpieniu Romney przedstawiał się jako biznesmen, który tylko przypadkiem został politykiem i nie ma nic wspólnego ze skorumpowanym światem lobbingu i układów w Waszyngtonie.

Ripostując, były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich zauważył, że Romney już w 1994 roku ubiegał się o fotel w Senacie USA, ale przegrał z senatorem Edwardem Kennedym. - Tylko dlatego nie był pan w Senacie. Czy możemy więc zrezygnować z tych świętoszkowatych bzdur? - powiedział.

Z kolei Santorum zarzucił Romneyowi, że nie popierał prezydenta Ronalda Reagana - najwyższego autorytetu dla Republikanów - a w latach 90. "był na lewo od Teda Kennedy'ego" w takich sprawach, jak aborcja czy prawa gejów. - On nie trwał przy konserwatywnych zasadach - powiedział Santorum o Romneyu.

Zastrzeżenia do obiektywności

Prawicowi komentatorzy mają pretensję do telewizji ABC za sposób prowadzenia debaty przez jej czołowego publicystę George'a Stephanopoulosa. Twierdzą, że Stephanopoulos, były bliski doradca prezydenta Billa Clintona, rozpowszechniał podczas programu insynuacje pod adresem Romneya, sugerując np., że podaje on nieprawdziwe dane na temat tego, ile stworzył miejsc pracy, kiedy był gubernatorem Massachusetts.

Poranna potyczka kandydatów była już 14. z kolei debatą telewizyjną republikańskich pretendentów do Białego Domu.

W sobotę wieczorem odbyła się inna debata w New Hampshire. Tym razem kandydaci atakowali głównie prezydenta Baracka Obamę oraz siebie nawzajem. Każdy z rywali Romneya chciał się zaprezentować jako jak lepszy kandydat niż faworyt sondaży.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA