- Stanąłem, wydawało mi się, że nie łamię żadnych przepisów savoir-vivre i takich może sejmowych, których nie znam. Byłem grzeczny, kucałem, podnosiłem paluszek, czekałem na swoją kolej - tłumaczy mężczyzna, który został wyprowadzony z Sejmu przez straż marszałkowską po szarpaninie w czasie konferencji wicemarszałka Ryszarda Terleckiego.