Katowice

Katowice

Kopali ziemniaki, maszyna wyrwała skórę z głowy młodej kobiety. "To był moment"

Koszmarny wypadek przy wykopkach. Na polu była cała rodzina: 26-latka z mężem i jej rodzicie. Traktor prowadził ojciec. Córka nachyliła się nad maszyną do kopania ziemniaków, by wyciągnąć z niej trawę i wtedy wał napędowy wciągnął jej włosy. Krótka chwila i oderwany płat skóry z włosami i fragmentem ucha. W tym samym dniu doszło do dwóch innych tragicznych wypadków z udziałem traktora.

Bili się na ulicy. Dołączył do nich obcy mężczyzna, miał nóż

W nocy na ulicy w ścisłym centrum miasta dwaj mężczyźni zaatakowali 5-osobową grupę. Zaczęła się kotłowanina. Po chwili dołączyli do nich zupełnie obcy 19-latek i 20-latek. Starszy miał nóż. Pokrzywdzeni trafili do szpitala z ranami kłutymi i ciętymi rąk, nóg, brzucha. Dwaj dotąd są hospitalizowani.

Pielgrzymi głośno i pięknie dziękowali policjantom. A ich szef? Nagrał video

To był miesiąc intensywnego wysiłku dla policji. Szczyt NATO, Przystanek Woodstock, Światowe Dni Młodzieży i wizyta papieża w Polsce. Szef policji nagrał wideo z podziękowaniami dla funkcjonariuszy za profesjonalizm i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. - Jestem dumny, że przychodzi mi kierować formacją, w której pracuje tyle wspaniałych ludzi, chylę przed wami czoła - powiedział.

Odpowiedzieli na apel papieża. Zbierają na "szpital na kółkach" dla uchodźców

"Superkaretki", które tak naprawdę są mobilnym szpitalem, chcą przekazać na Bliski Wschód organizatorzy Światowych Dni Młodzieży. Miałyby one nieść pomoc ofiarom wojny w Syrii. Trwa zbiórka pieniędzy na ten cel. Włączyć się może każdy. Jedna taka specjalistyczna karetka kosztuje od 500 do ok. 800 tys. zł. Organizatorzy akcji "Misericordes" chcieliby kupić 10 takich mobilnych klinik.

Pod Jasną Górą lądowały helikoptery

Dziewięć śmigłowców wojskowych i medycznych wylądowało we wtorek rano na parkingach pod Jasną Gorą. Była to próba przed wizytą papieża Franciszka, który 28 lipca, podczas Światowych Dni Młodzieży, przyleci do Częstochowy z Krakowa. Maszyny siadały na ziemi w takiej konfiguracji, jaką przewidziano na przylot papieża. Teraz plany może jedynie pokrzyżować pogoda. Jeśli warunki atmosferyczne będą niekorzystne, papież może dotrzeć na Jasną Górę drogą lądową.

Przeczytał podręcznik psychiatrii, biegli uznali go za niepoczytalnego

Prokuratura sprawdza, czy biegli psychiatrzy działali zgodnie ze sztuką, badając Dariusza P. Mężczyzna był podejrzewany o kradzież, ale został uznany za niepoczytalnego. Później został oskarżony o zamordowanie własnych dzieci i żony. Miał w nocy podpalić dom z rodziną w środku. W tej sprawie jest uznany za poczytalnego. W jego warsztacie znaleziono podręcznik psychiatrii. W śledztwie nie raz udowodniono mu kłamstwo.

Zwolniony pracownik pobił szefa. "Zażądał 500 zł za tydzień"

26-latek zgłosił się do byłego pracodawcy po pieniądze. Pracował tylko tydzień i został zwolniony. Za swoją pracę na budowie zażądał 500 zł. Pracodawca dał mu tylko 350 zł. Były pracownik z kolegą, który mu towarzyszył rzucili się na biznesmena, pobili go, na koniec ukradli z placu budowy dwa przedłużacze i kłódkę.

Żołnierze i policjanci zatrzymani za handel kokainą

12 osób związanych ze zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się m.in. hurtową dystrybucją narkotyków, w tym kokainy, zatrzymano w śledztwie koordynowanym przez śląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej. W grupie byli m.in. żołnierze i policjanci.

Wyrok w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Dyżurni ruchu skazani

- Nikt tego nie chciał, to był błąd, ale kara musi być wskazaniem dla innych, że mają być czujni - powiedział sędzia, uzasadniając wyrok dla dyżurnych ruchu, którzy zawinili katastrofie kolejowej pod Szczekocinami. W piątek skazał ich na 4 lata oraz 2,5 roku pozbawienia wolności. W zderzeniu pociągów zginęło 16 osób, było wielu rannych, a straty oszacowano na 20 mln zł. Śledztwo trwało prawie trzy lata, proces - półtora roku.

Uratowane szczury laboratoryjne czekają na adopcję. "Są jak małe psy"

Mieszkały w plastikowych pudełkach o wymiarach 60x40 cm. Po dwa, trzy w jednym. Zawsze brane za ogon, nie do ręki. Po roku "pracy" miały zostać uśpione. Są otyłe, chore na świerzb, mają pasożyty, jeden cierpi na zapalenie płuc. - Podobno były grupą zerową, nie przyjmowały żadnych preparatów. Mają dopiero rok życia. Służyły człowiekowi w laboratorium, teraz potrzebują nowego domu - mówi obrończyni zwierząt.

"Rodzic skoczy za dzieckiem w ogień". Nie skoczyli, usłyszeli zarzuty. "Nie oceniajmy"

- Próbowałem ratować moje kochane dzieciątka. Ale nie dałem rady. Tam była taka temperatura, że też bym został na zawsze - opowiada ojciec dwóch małych chłopców, którzy zginęli w pożarze w Rajczy. On i matka dzieci usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy. Internauci dawno wydali wyrok: prawdziwi rodzice skoczyliby za dziećmi w ogień. A psycholog podkreśla: nigdy nie wiemy, jak się zachowamy w podobnej sytuacji.