W pracy dwóch ultrasonografów włocławskiego szpitala stwierdzono luki w zapisie badań - w przypadku jednego wynosi ona trzy dni, a drugiego - 20 godzin. Przerwy nastąpiły w nocy z 16 na 17 stycznia. To w tym czasie badaniom poddano ciężarną, która następnie straciła bliźniaczą ciążę. Dziennikarz "Gazety Wyborczej", który opisał całą sprawę, mówi wprost, że wykasowano je celowo, bo od 2012 roku z archiwum nie zniknął żaden zapis. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.