Tysiące uczestników Orlen Warsaw Marathon po przekroczeniu mety rozpierała duma. Ale kolejne tysiące mieszkańców stolicy denerwowały się, bo miasto było zablokowane - nieprzejezdne były nie tylko małe ulice, ale też największe arterie. W niedzielę w Warszawie dotarcie do celu wymagało więcej czasu i dużo cierpliwości.
Start biegu - zarówno tego na 42, jak i 10 kilometrów, znajdował się na Wybrzeżu Szczecińskim, zaś meta na błoniach Stadionu Narodowego.
Sama trasa wyścigu biegła: mostem Poniatowskiego, Al. Ujazdowskimi, Puławską, ulicami Ursynowa, Sobieskiego, Gagarina, Rozbrat, Tamką, mostem Świętokrzyskim znów do Wybrzeża Szczecińskiego. Czyli jednymi z największych arterii miasta w kilku jego dzielnicach.
Ulice zamknięte
I choć impreza rozpoczęła się o 9.30, część dróg dla ruchu była zamknięta już dużo wcześniej. Wybrzeże Szczecińskie, ruchliwe nawet w weekendy, na wysokości Stadionu Narodowego zablokowane zostało już od godziny 7 rano. Ponownie otwarto je dopiero o 16.
Kolejne drogi wyłączane były w miarę tego, jak uczestnicy biegu przemieszczali się po trasie. Przez wiele godzin zamknięte były m.in. jezdnia mostu Poniatowskiego i Al. Jerozolimskich (tam nawet nie jeździły tramwaje), wschodnia nitka Traktu Królewskiego od ronda de Gaulle'a aż do ul. Bagatela, pl. Unii Lubelskiej, ul. Puławska, Goworka, Spacerowa czy Sobieskiego.
Samochody i autobusy musiały pojechać objazdami. Niestety, w wielu miejscach objazdów powstawały korki przez dziesiątki pojazdów chcących ominąć utrudnienia stworzone przez maraton.
W przypadku komunikacji miejskiej w wielu przypadkach pasażerowie narzekali, że nie ma informacji, jaką trasą objazd będzie się odbywał. Wiadomo było tylko tyle, że autobusy poruszać się będą "najbliższymi przejezdnymi ciągami komunikacyjnymi". Łącznie inną trasą niż powinno pojechało kilkadziesiąt linii, a więc co najmniej kilkaset różnych kursów - zarówno autobusów, jak i tramwajów.
Mieszkańcy niezadowoleni
Organizatorzy uprzedzali, że w dniu biegu nastąpią utrudnienia w ruchu i proszą kierowców oraz mieszkańców stolicy, a także przyjezdnych, by wzięli to pod uwagę w swych planach. Ale niezadowolenie wielu kierowców i pasażerów nie dziwi.
Swoją frustracją mieszkańcy dzielili się na forum tvnwarszawa.pl (pisownia oryginalna - red.).
"Zeby dojechac na ulice Naleczwska musialem robic 14km objazdu w ciemno, bo zaden policjant nie byl w stanie udzielc informacji o objazdach. Nie byl zadnych znakow odnosnie objazdow. Zmarnowalem 45 minut. Brak informacjio objazdach lub w zasadzie samych bjazdow to trageda organizacyjna" - pisał internauta o nicku ~Jaaa.
"Niedługo co niedziele będą korkować miasto? kto tam z PO na tym trzepie kase? czy organizator płaci maistu za sprzątanie i utrudnienia w ruchu, zajęcie pasa drogowego? bo jak nie to trzeba to zgłosić do prokuratury bo może ktoś nielegalnie sie wzbogaca? może skarbówka powinna się zainteresować?" - denerwował się z kolei ~qaz, a ~majlaf zwracał uwagę: "Wariaci, całe miasto sparaliżowali żeby sobie pobiegać, paranoja. Rozumiem że miasto jest dla ludzi etc. ale nas tu żyje prawie 2 miliony! A dla zachcianki garstki wszyscy mają przerąbane. Niech biegają po lesie albo na bieżni w siłowni a nie po ulicach!!!
Internauta ~Witek75 pytał zaś: "1. Jaki sens biegania maratonu po twardym asfalcie i w smrodzie spalin samochodów? Czy nie lepiej organizować takie imprezy na terenech leśnych np. Las Kabacki, obrzeża Kampinosu? 2. Czy to miasto musi być co tydzień blokowane przez tego typu imprezy? W tygodniu wystarczy, że gdzieś na ważniejszej ulicy czy moście stanie samochód i mamy korek na pół miasta. To widocznie za mało, trzeba jeszcze dołożyć ludziom w weekend!".
Przeciwnikom maratonu odpowiadali jego zwolennicy: "Kierowcy utrudniają życie innym od poniedziałku do piątku przez większość dnia. Chociaż w niedziele można poutrudniać kierowcom" - zwracała uwagę ~para mara.
"Na szczęście biegać można też po mieście. Tym co to przeszkadza nie na te kilka godzin sami sobie pojadą ponarzekać do lasu" - wtórowała jej ~hanka.
"Sprawdzony i atrakcyjny szlak"
Orlen Warsaw Marathon odbył się po raz drugi. Tak jak w ubiegłym roku, zgodę na jego organizację wydał Urząd Miasta Warszawy, akceptując trasę zaproponowaną przez organizatorów. - Po ubiegłorocznej imprezie uczestnicy biegu na 10 km chwalili wytyczoną trasę, m.in. Starówką, dlatego zdecydowaliśmy się ponownie poprowadzić ją sprawdzonym i atrakcyjnym szlakiem - tłumaczył Leszek Kurnicki, szef komitetu organizacyjnego Orlen Warsaw Marathon. Organizatorzy przekonywali, że prace nad przebiegiem trasy maratonu skoncentrowane były na uzyskaniu jak najbardziej płaskiego profilu. - Trasa uległa znacznej poprawie pod kątem szybkości i daje realną szansę na osiągnięcie dobrych wyników - przekonywał wcześniej Kurnicki.
Autor: nsz//gak / Źródło: tvn24.pl