Do komisariatu policji w Sulechowie wpadła kobieta, która powiedziała, że została zaatakowana na ulicy. Mężczyzna, z którym wcześniej była związana, jeździł za nią krok w krok. W aucie - jak się okazało - miał trzy pistolety, paralizator, maczetę, dwa pojemniki z benzyną i wyprodukowaną przez siebie bombę.