Katowice

Katowice

Pod Jasną Górą lądowały helikoptery

Dziewięć śmigłowców wojskowych i medycznych wylądowało we wtorek rano na parkingach pod Jasną Gorą. Była to próba przed wizytą papieża Franciszka, który 28 lipca, podczas Światowych Dni Młodzieży, przyleci do Częstochowy z Krakowa. Maszyny siadały na ziemi w takiej konfiguracji, jaką przewidziano na przylot papieża. Teraz plany może jedynie pokrzyżować pogoda. Jeśli warunki atmosferyczne będą niekorzystne, papież może dotrzeć na Jasną Górę drogą lądową.

Przeczytał podręcznik psychiatrii, biegli uznali go za niepoczytalnego

Prokuratura sprawdza, czy biegli psychiatrzy działali zgodnie ze sztuką, badając Dariusza P. Mężczyzna był podejrzewany o kradzież, ale został uznany za niepoczytalnego. Później został oskarżony o zamordowanie własnych dzieci i żony. Miał w nocy podpalić dom z rodziną w środku. W tej sprawie jest uznany za poczytalnego. W jego warsztacie znaleziono podręcznik psychiatrii. W śledztwie nie raz udowodniono mu kłamstwo.

Zwolniony pracownik pobił szefa. "Zażądał 500 zł za tydzień"

26-latek zgłosił się do byłego pracodawcy po pieniądze. Pracował tylko tydzień i został zwolniony. Za swoją pracę na budowie zażądał 500 zł. Pracodawca dał mu tylko 350 zł. Były pracownik z kolegą, który mu towarzyszył rzucili się na biznesmena, pobili go, na koniec ukradli z placu budowy dwa przedłużacze i kłódkę.

Żołnierze i policjanci zatrzymani za handel kokainą

12 osób związanych ze zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się m.in. hurtową dystrybucją narkotyków, w tym kokainy, zatrzymano w śledztwie koordynowanym przez śląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej. W grupie byli m.in. żołnierze i policjanci.

Wyrok w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Dyżurni ruchu skazani

- Nikt tego nie chciał, to był błąd, ale kara musi być wskazaniem dla innych, że mają być czujni - powiedział sędzia, uzasadniając wyrok dla dyżurnych ruchu, którzy zawinili katastrofie kolejowej pod Szczekocinami. W piątek skazał ich na 4 lata oraz 2,5 roku pozbawienia wolności. W zderzeniu pociągów zginęło 16 osób, było wielu rannych, a straty oszacowano na 20 mln zł. Śledztwo trwało prawie trzy lata, proces - półtora roku.

Uratowane szczury laboratoryjne czekają na adopcję. "Są jak małe psy"

Mieszkały w plastikowych pudełkach o wymiarach 60x40 cm. Po dwa, trzy w jednym. Zawsze brane za ogon, nie do ręki. Po roku "pracy" miały zostać uśpione. Są otyłe, chore na świerzb, mają pasożyty, jeden cierpi na zapalenie płuc. - Podobno były grupą zerową, nie przyjmowały żadnych preparatów. Mają dopiero rok życia. Służyły człowiekowi w laboratorium, teraz potrzebują nowego domu - mówi obrończyni zwierząt.

"Rodzic skoczy za dzieckiem w ogień". Nie skoczyli, usłyszeli zarzuty. "Nie oceniajmy"

- Próbowałem ratować moje kochane dzieciątka. Ale nie dałem rady. Tam była taka temperatura, że też bym został na zawsze - opowiada ojciec dwóch małych chłopców, którzy zginęli w pożarze w Rajczy. On i matka dzieci usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy. Internauci dawno wydali wyrok: prawdziwi rodzice skoczyliby za dziećmi w ogień. A psycholog podkreśla: nigdy nie wiemy, jak się zachowamy w podobnej sytuacji.

Skakał po płotach, drzewach i dachach. "Byłem w Grze o tron"

- Poczułem się jak uczestnik "Gry o tron" - miał wyjaśniać policjantom swoją nocną eskapadę 22-latek. Prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu i dopalaczy. Przeskoczył trzy posesje, pokonując płoty, drzewa, dachy, na końcu wśliznął się przez okno do cudzego domu i pobił gospodarza. Domownicy go zatrzymali.

Dwaj chłopcy zginęli w pożarze domu. Rodzice usłyszeli zarzuty

W pożarze domu w Rajczy (woj. śląskie) zginęło dwóch malutkich chłopców. Prokurator właśnie przedstawił zarzuty ich matce i ojcu. - Byli nietrzeźwi. Gdy wybuchł pożar, opuścili dom. Nie pomogli dzieciom - mówi. - Nie oceniajmy, póki wszystkiego nie wyjaśniono - podkreśla z kolei wójt Rajczy, który organizuje pomoc dla pogorzelców. Rodzina zapewnia natomiast, że ogień był tak duży, iż nie można było wrócić, by ratować dzieci.

Padły 53 owce, właściciel stanie przed sądem

Owce na hali w Szczyrku co najmniej przez dziewięć dni były pozbawione opieki. Bez dostępu do wody i paszy, chore, nieodrobaczane i okaleczone. Powoli umierały. 53 padły. Prokurator skierował właśnie akt oskarżenia przeciwko właścicielowi.

Cisnął kotem o ścianę. "Bo szedł chodnikiem"

Złapał mijanego na chodniku kota i na oczach właścicielki cisnął nim o ścianę budynku. Został zatrzymany, a po wytrzeźwieniu twierdził, że nic nie pamięta. To nie powinno dziwić, miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. 30-latkowi grozi teraz do 3 lat więzienia.

Stracili w pożarze dwójkę małych dzieci i dom

Rajcza w żałobie. - Pierwszy raz brałem udział w pogrzebie, na którym nikt nie śpiewał. Dużo ludzi i wszyscy płakali - opowiada wójt tej górskiej wsi. Pochowano dwójkę małych dzieci, które zginęły w pożarze domu. Teraz potrzebne jest wsparcie dla ich 4-letniego brata i rodziców. Ruszyła zbiórka.

Bari był żywcem zjadany przez muchy. "Bo to jest stary pies"

Leżał pod samochodem. Chronił się tak przed słońcem, do budy nie miał już siły wejść. Ani opędzać się od much, składały w nim larwy. Barim zajął się weterynarz, a jego właścicielem policja. - On był już stary - miał wyjaśniać mężczyzna, dlaczego skazał psa na powolne umieranie w męczarniach.