Wrocław

Wrocław

Porwali 30-latka i zażądali okupu. Wpadli w policyjną zasadzkę

Pięciu mężczyzn, którzy uprowadzili 30-latka zatrzymali policjanci wrocławskiego CBŚP we współpracy z dolnośląskimi funkcjonariuszami. Porywacze żądali okupu za uwolnienie swojej ofiary. Wpadli w policyjną zasadzkę podczas przekazywania pieniędzy. Wszyscy wywodzą się ze środowiska pseudokibiców.

Tajemniczy wybuch wyjaśniony. 31-latek miał "nietypowe hobby"

Nie butla z gazem, ale konstruowanie fajerwerków własnej produkcji było przyczyną wybuchu, do jakiego doszło w czwartek w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie). Okazało się, że 31-letni Marcin O. zgromadził w domu kilkanaście kilogramów materiałów pirotechnicznych i wybuchowych. Usłyszał już zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty zdrowia lub życia sąsiadów.

"W czasie deszczu sufit spada na konie, które stoją w wodzie"

Podopieczni fundacji Tara, kilkadziesiąt koni uratowanych z transportów na rzeź, potrzebują pomocy. Zeszłoroczny huragan zniszczył dach nad jedną ze stajni. - To jest sito. Gdy pada to woda razem z tynkiem spada do boksów, a zwierzęta stoją w wodzie - mówi szefowa fundacji. Na naprawę potrzeba w sumie 170 tys. złotych. A tych pieniędzy organizacja nie ma.

"Doszło do wybuchu w mieszkaniu. Nie wiemy, co było przyczyną"

Usłyszałem potężny wybuch. Pomyślałam, że to butla z gazem albo ładunek wybuchowy - opowiada mieszkaniec Jeleniej Góry (woj. dolnośląskie). To właśnie w tym mieście w czwartkowy wieczór doszło do tajemniczej eksplozji. Lokator mieszkania, w którym to się stało miał stwierdzić, że to wina butli z gazem. Tymczasem policja informuje o "nieustalonych okolicznościach wybuchu".

"Zastanawiałem się, czy nie mam przywidzeń"

To były lamy lub kozy. Były co najmniej dwie - mówi mieszkaniec stolicy Dolnego Śląska, który niecodzienny transport przewożony srebrnym citroenem zauważył na Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. To jednak nie jedyni nietypowi pasażerowie, jakich można spotkać na polskich drogach.

Nauczycielka zdjęła krzyż ze ściany. Sąd uznał, że była dyskryminowana

Nauczycielka z Krapkowic (woj. opolskie), która zdjęła krzyż wiszący w pokoju nauczycielskim, wygrała w sądzie ze szkołą. Za to, że była dyskryminowana ze względu na swoje poglądy ma dostać zadośćuczynienie, a w lokalnych mediach mają się ukazać przeprosiny. - Mam nadzieję, że będzie to przestroga dla innych - mówi kobieta. Wyrok nie jest prawomocny.

Żołnierze ćwiczyli skoki do wody i techniki linowe

Około 100 przedstawicieli służb mundurowych spotkało się w Zagórzu Śląskim (woj. dolnośląskie), by ćwiczyć swoje umiejętności. - Mamy tu żołnierzy różnych jednostek, z całej Polski. Główny element to ratownictwo górskie, techniki linowe i wysokościowe. Do ćwiczeń wykorzystujemy zbiornik wody - mówił jeden z organizatorów. Żołnierze ćwiczyli m.in. skoki do wody z wysokiej tamy i ratownictwo w wodzie. - To 9. edycja. Zainteresowanie zawsze jest dużo. Ćwiczenie na tak pięknych obiektach daje dużo satysfakcji - przyznawali uczestnicy szkolenia.

Chciała "wkręcić" kolegów. Była pijana, rozbiła samochód

"Koledzy poszli na stację, a ja tylko chciałam zrobić im żart" - powiedziała 29-latka zatrzymana przez policjantów z Brzegu (woj. opolskie). Kobieta chciała schować znajomym auto, tak by pomyśleli, że zostało skradzione. Psikus zakończył się kolizją i problemami z prawem.

Marihuana warta 850 tysięcy złotych ukryta w chipsach

Policjanci dostali informację, że kierowca ciężarówki prawdopodobnie jest pijany. Pojechali to sprawdzić. 20-letni mieszkaniec Bytomia (woj. śląskie) okazał się trzeźwy, ale i tak od razu trafił do aresztu. Z powodu ładunku, który przewoził. Między paczkami chipsów było 28 kilogramów marihuany o wartości 850 tysięcy złotych.

Zaatakowali łomem klienta baru. Policjanci przed sądem

Przed Sądem Rejonowym w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) ruszył proces dwóch policjantów oskarżonych o przekroczenie uprawnień. Na początku roku funkcjonariusze, podczas interwencji, pobili łomem jednego z klientów baru. Grozi im do 3 lat więzienia.

Nikt się nie przejął chorobą Milana. Zmarł

Kulisy śmierci dziecka w Kamiennej Górze. Policjanci, szukając narkotyków w jednym z mieszkań, znaleźli ciało siedmiomiesięcznego chłopca. Według ustaleń sekcji zwłok niemowlę, zanim zmarło, długo chorowało. Rodzice to ukrywali. Jak do tego mogło dojść, że sprawą nie zainteresowała się żadna instytucja?

Wstrząs w kopalni. Nie żyje górnik

W Zakładach Górniczych Rudna (woj. dolnośląskie) doszło do wstrząsu. W rejonie zagrożenia znajdowało się 22 górników. Większość udało się wycofać. Przez trzy godziny szukano jednego z mężczyzn. Lekarz stwierdził jego zgon. W KGHM ogłoszono trzydniową żałobę.

Gnał mercedesem o 60 km/h za szybko. Stracił prawo jazdy

Ponad 110 km/h miał na liczniku kierowca mercedesa, który pędził przez jedną z podwrocławskich miejscowości. - Stwarzał duże zagrożenie dla siebie i innych osób - mówią policjanci, którzy ukarali mężczyznę mandatem i punktami karnymi. Kierowca tymczasowo stracił też prawo jazdy.

"Skazane za kotowatość". Za wszędobylską sierść, wybredność i polowanie na cień

Hexa skazana "za podążanie swoimi ścieżkami", Lynx "za wybredność", Juno "za polowanie na cień", a Felicjan "za głośne mruuuczenie" - to tylko niektórzy z kocich modeli, którzy wzięli udział w fotograficznej sesji "Skazane za kotowatość". Jak mówi autorka zdjęć, miauczące czworonogi często skazywane są na brak domu właśnie za to, że zachowują się jak koty.

"Od dłuższego czasu" mieszkali w aucie. Z dwójką małych dzieci

Cztery osoby, w tym 13-miesięczna dziewczynka i jej 2-letnia siostra, mieszkały w zaparkowanym na terenie Nysy (woj. opolskie) samochodzie. Z relacji dorosłych wynika, że wrócili z Niemiec. Nie wiadomo, jak długo mieszkali w aucie. Policja mówi o "dłuższym czasie". Jedno z dzieci trafiło do szpitala, drugie do rodziny zastępczej. O ich dalszym losie zdecyduje sąd rodzinny.

Miał mu znaleźć nowy dom, zamiast tego postanowił zabić

Przywiązał psa do drzewa, by ten nie mógł się ruszać. Następnie wziął drewniany kołek i uderzył go w głowę. Okazało się, że mężczyzna miał znaleźć czworonogowi nowy dom, a zamiast tego postanowił go zabić. Do wszystkiego się przyznał. Został zatrzymany przez policjantów z Kłodzka (woj. dolnośląskie).

Milan leżał w wózku, nie żył od kilku dni. "Matka spacerowała z martwym dzieckiem"

- Chodziłem do pracy, żona nic mi nie mówiła - stwierdził ojciec 7-miesięcznego Milana. Na zwłoki chłopca natknęli się szukający narkotyków policjanci. Tych nie znaleźli, choć rodzice chłopca od środków odurzających mieli nie stronić. - Ponieważ nadużywali narkotyków, mogli nie do końca odbierać rzeczywistość w sposób taki jak osoba, która ich nie bierze - przekazała prokuratura, która matce postawiła już zarzut niewłaściwej opieki na dzieckiem.

Szukali narkotyków, znaleźli ciało dziecka. "Nie żyło od kilku dni"

Policjanci z Kamiennej Góry (woj. dolnośląskie) zatrzymali 57-letniego kierowcę skutera, przy którym znaleźli narkotyki. W ramach tej samej sprawy sprawdzili też mieszkanie na terenie miasta. Tam dokonali makabrycznego odkrycia. W wózku dziecięcym znaleźli ciało 7-miesięcznego niemowlaka. Dziecko, według wstępnej oceny, nie żyło od kilku dni. Jak wynika z przeprowadzonej sekcji zwłok chłopiec zmarł w wyniku wieloogniskowego zapalenia opon mózgowych.

Pokazali małe gepardy. "Przed nami rok chuchania i dmuchania"

Kilka miesięcy temu w ogrodzie zoologicznym w Opolu na świat przyszło dziewięć małych gepardów. Teraz pracownicy zoo postanowili pokazać je światu. Drapieżne koty dokazują i wylegują się w ostatnich promieniach letniego słońca. - Nie chwaląc się to wynik, który stanowi 2 proc. obecnej populacji gepardów narodzonych na świecie - mówią przedstawiciele opolskiego zoo.

Brał lek wycofany z rynku, zmarł. Sprawę bada prokuratura

Prokuratura z Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) bada sprawę śmierci mężczyzny, który przyjmował wycofany z obrotu lek Atram. W opakowaniach, zamiast środków kardiologicznych, znalazły się te psychotropowe. To czy lek miał wpływ na zgon mężczyzny ma pomóc wyjaśnić sekcja zwłok i badania toksykologiczne.

Jeden przywiązany do znaku, drugi do drzewa

Najpierw strażnicy miejscy dostali informację o psie przywiązanym do znaku drogowego, a następnego dnia o kolejnym. Tym razem przywiązanym do drzewa w lesie. - Właścicielka pierwszego zwierzęcia zgłosiła się po psa, drugiego na razie nikt nie szuka - informują.

Zabrał z rzeki kilkusetletnią łódź. Twierdzi, że chciał ją zabezpieczyć

"Nie była zabezpieczona, nie było tam też tablic informujących do kogo należy, a miejsce było zaniedbane i zaśmiecone" - powiedział policjantom mężczyzna, który musi wytłumaczyć, dlaczego zabrał kilkusetletnią dłubankę z Małej Panwi. - Wygląda na to, że nie miał złych zamiarów - przyznają funkcjonariusze. Wcześniej strażacy i urzędnicy, którzy łodzi szukali mówili o tym, że została skradziona, a ktoś przeciął pasy, którymi była przywiązana.