- Wpadłem do restauracji na obiad. Po chwili wyszedłem do toalety. Jak usłyszałem strzały, nie wiedziałem, co zrobić. Wróciłem do niej i schowałem się w kabinie. Tam czekałem na pomoc policji. Długo, ze 2 godziny - mówił w rozmowie z TVN24 Peter Gabriel, jeden ze świadków strzelaniny, do której doszło we wtorkowe popołudnie w czeskim Uherskim Brodzie. Z rekonstrukcja wydarzeń, jakiej dokonał czeski portal lidovky.cz wynika, że świadek wcale nie przesadza. Mimo że policja wiedziała, iż w restauracji, w której szaleniec zaczął strzelać, znajduje się co najmniej jedna ranna osoba, otoczyła miejsce kordonem i czekała. Na co? Nie wiadomo.