Minęło ponad pół roku, odkąd Izba Skarbowa i prokuratura zapowiedziały, że zajmą się sprawą fałszywej zbiórki pieniędzy we Wrocławiu. Wolontariusze mieli gromadzić na rzecz chorego chłopca nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, a jego matce przekazywać, zaledwie 300 zł. Resztę pieniędzy mieli zgarniać do kieszeni i nie odprowadzać podatku. Zarówno urzędnicy, jak i śledczy nie potrafią do dziś namierzyć szefa pocztówkowej firmy. - Próbujemy go znaleźć nawet po godzinach pracy - zapewniają.