Co najmniej 70 tys. ludzi bez dachu nad głową. Ponad 150 osób zabitych i 1,5 tys. rannych - to bilans, wciąż jeszcze nie ostateczny, trzęsienia ziemi we Włoszech. Na ulicach miasta L'Aquila nadal stoją przerażeni ludzie, którzy czekają na pomoc. Szpitale są przepełnione, lekarze proszą o oddawanie krwi dla poszkodowanych. - Stałam na ulicy, nie wiedzieliśmy, co ze sobą robić. Ludzie mieli rozbite głowy, wymiotowali - opisuje koszmar Polka, która tej nocy była w L'Aquilli.