Do redakcji TVN24 dodzwonił się z telefonu kolegi. Gdyby nie on, nie wiadomo jak mogłaby skończyć się ta historia. Ale i dzisiaj o happy endzie trudno mówić. Dwie koszule, kurtka, całkowicie zalany dom i dwie maszynki do golenia, które dostał w ośrodku pomocy - to wszystko, co powódź zostawiła Stanisławowi Rękasowi, z Sokolników. Teraz próbuje to opisać. Ciągle na lekach uspokajających.