Kobieta zadzwoniła ze schroniska do GOPR, że na szlaku jej 12-letni syn został ukąszony przez żmiję. Chłopiec czuł się dobrze, ale ratownicy przewieźli go do szpitala. - Nie wolno lekceważyć ukąszenia - ostrzegają.

27-latek miał o 10 rano 2,5 promila alkoholu w organizmie. Prawdopodobnie zasnął w okolicy zalewu, przy torowisku najstarszej kolejki wąskotorowej na świecie. Maszynista hamował, ale nie dał rady zatrzymać składu. Na szczęście leżący przeżył potrącenie.

44-letni mężczyzna od kilku miesięcy ścigany był listem gończym za śmiertelne pobicie.

Przyczyną śmierci 14-latka z Rudnika Wielkiego pod Częstochową był "uraz serca spowodowany ostrym narzędziem". Biegły nie wykluczył, że przyczyną urazu było "nadzianie się przez chłopca na nóż trzymany podczas upadku". Ale nadal przesłuchiwani są świadkowie tej tragedii, by wykluczyć ewentualny udział osób trzecich.  

To wznowione śledztwo, druga tura przesłuchań studentów, ale pierwsze w prokuraturze. Dlatego były "obawy i stres", jak mówi pełnomocnik świadka. Ale w odróżnieniu do pierwszych to przesłuchanie trwało tylko godzinę. Sprawa kontrowersyjnych wykładów z socjologii od nowa pod lupą śledczych.

Szarpali za oddzielające ich od policjantów ogrodzenie, po chwili obrzucili mundurowych kamieniami, butelkami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami. Policjanci użyli ręcznych miotaczy gazu, pałek służbowych, granatów hukowych oraz armatki wodnej. Oddali także strzały ostrzegawcze z broni na gumowe pociski.

Jak powiedziała prokurator Bogusława Szczepanek-Siejka, decyzja o podjęciu umorzonego wcześniej postępowania zapadła po analizie akt.

Takie przypadki naukowcy potwierdzili w ostatnich tygodniach w kilku krajach w Europie i w Azji.

Według policji para działała tak co najmniej od 2019 roku i zwerbowała przynajmniej 15 kobiet.

Przez dwa tygodnie uczniowie szkoły podstawowej w Mysłowicach będą mieli lekcje we własnych domach przed komputerami.

14-latek, który jechał na rowerze z nożem i po upadku wbił go sobie w serce, zmarł. Ratownicy znaleźli go bez noża w ranie. - Staramy się, aby te przedmioty w ciele zostały, wręcz stabilizujemy je, aby się nie wysunęły - mówi wieloletni lekarz pogotowia.

Podpaliła parasol, stojąc profilem do kamery, i powoli odeszła. Kobieta została tak dobrze nagrana, że policjanci liczą na jej szybkie zatrzymanie.

Czterech nastolatków jechało rowerami, jeden przewrócił się i upadł na nóż, który trzymał w dłoni. Po reanimacji chłopiec został przetransportowany do szpitala, ale nie udało się go uratować.

Kto zaczął i o co poszło? Nie wiadomo. Bójkę dwóch mężczyzn na chodniku nagrała kamera samochodowa świadka.

Rzeczywistość okazuje się inna. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Pan Grzegorz pracował w szpitalu zakaźnym. Nie miał kontaktu z pacjentami, zajmował się sterylizacją narzędzi medycznych. Wiek 44 lata, brak chorób współistniejących. Mimo to zachorował na COVID-19 tak poważnie, że wymagał przeszczepu płuc. To pierwszy polski pacjent, któremu przeszczepiono płuca z powodu powikłań po koronawirusie. We wtorek ma opuścić szpital.

Strażnik miejski przywiózł tego pana pijanego. Nie pamiętał, jak się nazywa, gdzie mieszka. Tylko o Miśku mówił, że to jego jedyny przyjaciel - wspomina policjantka. Kilka dni później usłyszała, że ten człowiek zmarł. "A co z Miśkiem?" - pomyślała. I ruszyła na poszukiwanie psa.

Na trasie parady pojawili się oddzielani przez policję kontrmanifestanci, ale nie doszło do żadnych incydentów.

14 z 19 przebadanych Ukraińców otrzymało dodatnie wyniki testu na koronawirusa. Mimo to sanepid pozwolił im jechać do domu albo do pracy, bo między testami a wynikami zmieniły się wytyczne. Po ponad miesiącu izolacji Ukraińcy zapewniają, że nie mają żadnych objawów, ale lekarz ich nie badał.

Jak widać na filmie, kombajn zbożowy zajmował więcej niż jeden pas ruchu na autostradzie. Takim maszynom nie wolno wjeżdżać na autostrady i drogi ekspresowe, bo nie rozwijają wystarczającej prędkości. Ale kierowca powiedział policjantom, że o tym nie wiedział.

Przyjechaliśmy do Polski zdrowi, żeby zarobić pieniądze. Nie wiemy, dlaczego trzymają nas w lesie. Jeśli jesteśmy chorzy, dlaczego nas nie leczą. Jeśli jesteśmy zdrowi, dlaczego nie wypuszczają - żalą się Ukraińcy, który na przełomie lipca i sierpnia przyjechali do Polski i z rutynowej kwarantanny trafili do izolacji w małej wsi.

Mieli działać od 2015 roku, głównie na terenie Śląska i Małopolski. Według śledczych pozyskiwali refundowane leki na podstawie nienależnych im recept, a następnie sprzedawali je na rynku wtórnym w kraju oraz poza jego granicami. Ich wartość to nawet 11 milionów złotych. Teraz zatrzymano cztery osoby, w tym podejrzanego o kierowanie grupą. W sumie w sprawie jest już 26 podejrzanych, 13 zostało tymczasowo aresztowanych.

20-latek stanął w obronie wyzywanego pasażera autobusu - tak wynika z relacji jego dziewczyny. Kobieta opisuje, że jej chłopak został za to pobity do utraty przytomności, a kierowca nie zareagował. Policja opublikowała portret pamięciowy napastnika i prosiła świadków o kontakt. Minął dzień i podejrzany o pobicie sam się zgłosił.

Awarię usunięto po kilku godzinach, ale nadal trzeba się liczyć z poważnymi opóźnieniami w kursowaniu pociągów. W Warszawie występują także utrudnienia na podmiejskiej linii średnicowej.

Konflikt między dwiema mieszkankami Zabrza (woj. śląskie) toczył się od dawna i został uwieczniony w komunikatorach internetowych. W środę nad ranem kobiety postanowiły spotkać się na ulicy, jedna wzięła ze sobą nóż. Według policji 28-latka ugodziła nożem 15-letniego syna swojej oponentki. Chłopak przeszedł operację, napastniczka usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa i została aresztowana.

Rodzice, którzy przyprowadzili dzieci na godzinę 8 do przedszkola w Twardogórze (Dolny Śląsk), musieli czekać z maluchami przed budynkiem około 40 minut. Podobne sygnały dotarły do nas z przedszkoli na Śląsku: w Gliwicach i Bytomiu.

Na rondzie doszło do potrącenia motorowerzysty, a potem kobiety, która ruszyła mu z pomocą. - Próbowała zatrzymać kolejny samochód. Przypuszczamy, że kierowca zagapił się i dlatego ją potrącił. Powinien się zatrzymać. A pani zachowała się poprawnie, choć nie zadbała w pełni o własne bezpieczeństwo - ocenia policjant.

Nauka w sportowej szkole w Rudzie Śląskiej rozpocznie się dopiero 7 września. I to pod warunkiem, że nauczyciele otrzymają negatywne wyniki testów na koronawirusa. Na razie wszyscy objęci są kwarantanną.

Szef maszynisty obsługującego lokomotywę spalinową zawiadomił policję, bo ten zachowywał się bardzo wulgarnie. Podejrzewał, że pracownik jest pijany. Nie mylił się.