Jeszcze w czwartek, po wybuchu nieznanej substancji nieopodal Dworca Głównego we Wrocławiu przedstawiciele miejskiego przewoźnika twierdzili, że kierowca autobusu zachował się zgodnie z procedurami. Dziś przyznają: kierowca procedury złamał. - Działał jednak, by ratować życie - mówią. Jednocześnie apelują do świadków i osób, które jechały autobusem linii 145, by zgłaszali się na policję.