Katowice

Katowice

"Mamy pewność, że nikt już nie znajduje się pod gruzami"

Koniec akcji ratowniczo-poszukiwawczej w Szczyrku. - Mamy pewność, że nikt już nie znajduje się pod gruzami - oświadczył na miejscu wicepremier Jacek Sasin. Z gruzów domu przy ulicy Leszczynowej wydobyto osiem ofiar, w tym czworo dzieci. Budynek zawalił się i spłonął po tym, gdy w środę wieczorem doszło tam do eksplozji gazu. Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej wszczęła w czwartek śledztwo w tej sprawie, ustala przyczyny tragedii, potwierdza tożsamość ofiar. Burmistrz Szczyrku poprosił mieszkańców o wywieszanie flag z kirem i nie organizowanie imprez do niedzieli.

"Bardzo duże, momentalne, uchodzenie gazu". Jak doszło do wybuchu w Szczyrku?

Najbardziej prawdopodobną wersją dotyczącą przyczyny wybuchu w Szczyrku był przewiert prowadzony równolegle, wzdłuż albo nawet po linii naszego gazociągu - powiedział Ziemowit Podolski z Polskiej Spółki Gazownictwa. Zaznaczył, że do wybuchu doszło "jakiś czas po" uszkodzeniu gazociągu. Rzecznik spółki Artur Michniewicz zaznaczył, że prace w Szczyrku "wykonywała firma niezwiązana z gazownictwem".

Budynek miał trzy kondygnacje. Strażacy "cegła po cegle" doszli do "poziomu zero"

Akcja ratownicza w Szczyrku jest bardzo trudna. Ze względu na konstrukcję budynku na gruzowisko nie można wprowadzić ciężkiego sprzętu, strażacy pracują ręcznie - powiedział rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Jak mówił komendant śląskiej straży pożarnej Jacek Kleszczewski, "praca ciągle jest żmudna", ale strażacy są "na pewno już po połowie prac".

Zatrzymany do posprzątania

Kierowca samochodu dostawczego wyprzedził inne auto, nie wiedząc, że to policja, i wyrzucił śmieci przez okno. Musiał się zatrzymać, poszukać śmieci, wyrzucić je do kosza i do tego zapłacić 200 złotych mandatu. - Nie nauczyli mama, tata, policja nauczy - komentują funkcjonariusze.

Kamil Durczok nie trafi do aresztu. Sąd odrzucił wniosek prokuratury

Podejrzany o oszustwo i podrobienie weksla Kamil Durczok nie trafi do aresztu. Według informacji przekazanych przez śledczych Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie dziennikarza na trzy miesiące. Śledczy zamierzają złożyć zażalenie na decyzję sądu.

Cztery kilometry ciężarówką pod prąd. "Śniło mi się, że gdzieś tam jadę"

- Zaczęło się w środę. Jechałem z Gdańska na Śląsk, ze Śląska do Gdańska, z powrotem na Śląsk. Bez snu łącznie 48 godzin. Wymieniałem tarczę, niszczyłem, jechałem dalej. Takie było polecenie pracodawcy. W piątek zasnąłem głęboko. Śniło mi się, że gdzieś tam jadę. Obudziłem się na ulicy, wyciągnięty z samochodu przez ludzi - opowiadał w sądzie oskarżony o jazdę ciężarówką drogą szybkiego ruchu pod prąd.

Biegli dla Fabiana. "Na koniec złodziej chwycił puszkę z pieniędzmi, wskoczył do auta i odjechał"

Fabian ma 2,5 roku, cierpi na wadę serca, astmę i nadczynność tarczycy. W niedzielę był na biegu charytatywnym - wpisowe, wrzucane do puszki miało być przeznaczone w połowie na jego rehabilitację. Na koniec biegu pełna puszka została skradziona. - To było z góry zaplanowane - twierdzi organizator imprezy. Złodziej wskoczył do odpalonego auta i odjechał. Szuka go policja.

Wjechali pod pociąg. Policja: kierowca i pasażer byli pijani

Dwaj mężczyźni, którzy w niedzielę zostali ranni wskutek zderzenia samochodu dostawczego z pociągiem na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Kulejach (śląskie), byli pod wpływem alkoholu - poinformował młodszy aspirant Kamil Raczyński z Komendy Powiatowej Policji w Kłobucku.

"Nie wypada nie pomagać". Syrenka i Tom Hanks z pomocą najmłodszym pacjentom psychiatrycznym

Liczba dzieci wymagających leczenia psychiatrycznego rośnie lawinowo. - Niszczy je pęd życia i kryzys rodziny - mówi psychiatra dziecięca Sabina Micorek. W szpitalu spędzają nawet trzy miesiące i boją się powrotu do szkoły. Po pierwsze, że będą wyśmiewane za to, że były w takim miejscu. Po drugie, boją się zaległości. Ruszyła akcja charytatywna z udziałem między innymi syrenki i Toma Hanksa.

Policjant oddał na ulicy buty mężczyźnie

- Zauważyliśmy mężczyznę, który poruszał się w czymś na stopach, co przypominało worki foliowe. Posiadałem w szafce służbowej drugie buty. Rozmiar odpowiadał, więc postanowiłem mu oddać swoje buty - opowiada policjant z Katowic.

Powiesili na szubienicy zdjęcia europosłów. Prokuratura: nie doszło do przestępstwa

Według prokuratury uczestnicy zorganizowanego przez środowiska narodowe zgromadzenia, podczas którego na szubienicy zawieszono zdjęcia europosłów, nie złamali prawa. Postępowanie, które trwało dwa lata zostało umorzone. Jak podała prokuratura, inscenizacja polegająca na wieszaniu portretów polityków na konstrukcjach naśladujących szubienice "miała charakter symboliczny, nawiązujący do historycznych wydarzeń z XVIII wieku, a utrwalonych na obrazie Jana Piotra Norblina".

"Oskarżony jest odpowiedzialny za sprowadzenie katastrofy zawalenia się hali". Zginęło 65 osób

Oskarżony dostał maila, w którym wyraźnie wskazywano, że sytuacja jest alarmująca, że trzeba wzmocnić konstrukcję. To wymagało wstrzymania imprezy, która była tam zaplanowana. Gdyby oskarżony ją podjął, nie doszłoby do nieodwracalnych skutków - mówiła dzisiaj sędzia. Mail był z 6 stycznia 2006. 28 stycznia w hali zawalił się dach pod naporem śniegu. Zginęło 65 osób, a 26 zostało ciężko rannych. Oskarżony w więzieniu ma spędzić półtora roku.