Czarno na białym

Czarno na białym

Poszukiwacz tożsamości

Niezwykła historia człowieka, który u schyłku życia odkrywa prawdę o swoich rodzicach. Dowiaduje się, że nie byli to ci, którzy go wychowali. Wiele wskazuje, że Ewaryst Walkowiak jest urodzonym w czasie wojny i oddanym do adopcji synem znanej polskiej zakonnicy i niemieckiego oficera. Wciąż jednak brak ostatecznego dowodu, czyli DNA - choć pasmo problemów przy jego poszukiwaniu - może dowodzić tego, że nie wszystkim na ujawnieniu prawdy zależy. Wracamy do głośnej sprawy, którą pierwszy raz pokazaliśmy ponad dwa lata temu. Są nowe fakty, nowi świadkowie i nowe zaskakujące zwroty akcji. Zresztą w tej historii jest gotowy scenariusz na sensacyjny film - zawiłe losy rodzinne, umierający świadkowie, milczący zakon, ekshumacje, badania DNA i wreszcie duży majątek, który być może jest największą przeszkodą w ustaleniu prawdy.

Bez śladu

Prawie miesiąc poszukiwań Ewy Tylman. Blisko 100 godzin nagrań z monitoringu, kilkudziesięciu przesłuchanych świadków, dwa eksperymenty procesowe i jedna osoba z zarzutem zabójstwa, ale bez ciała nie ma dowodów i pewności, co tak naprawdę się wydarzyło. O tym, co już wiadomo, a także o relacjach między zaginioną, a podejrzanym.

Kryminalna układanka

Eksperymenty procesowe w sprawie Ewy Tylman rzuciły nowe światło na sprawę. Doprowadziły nawet do postawienia zarzutów jednej osobie. Ale nadal nie ma dowodów i pewności, co się wydarzyło. Przy okazji trafiono za to na dowód śmierć innego człowieka - odciętą rękę z przedramieniem. Policja wie już czyja to ręka - tej osoby najprawdopodobniej nikt nie szukał. Podobnych spraw, gdy śledczy odnajdują fragment ludzkiego ciała, a później próbują ustalić do kogo należał jest więcej. Czy i jak najczęściej udaje się rozwikłać takie zagadki?

Droga do prawdy

Eksperymenty procesowe śledczy przeprowadzają wtedy, gdy mają jakieś mocne podejrzenia i chcą je zweryfikować. Czasami - jak w głośnej medialnie sprawie śmierci Madzi z Sosnowca - taki eksperyment jest przełomem, zmienia całe śledztwo, a ofiara okazuje się sprawcą. By taki eksperyment miał sens, musi być przeprowadzony w miejscu prawdziwych wydarzeń. Bywa, że gdy sprawa jest głośna, dochodzi wtedy do prób samosądów. Jest ryzyko - ale są też konkretne efekty takiego działania śledczych.

Książę Konstanty

Zaczynamy od nowego ministra zdrowia, który - jak żaden jego poprzednik - może powiedzieć, że w resorcie czuje się jak w domu. Pałac Radziwiłłów, który jest siedzibą ministerstwa - należał kiedyś do jednego z licznych książąt rodu, z którego wywodzi się Konstanty Radziwiłł. Choć na pewno nie z tego powodu trudno odmówić mu znajomości służby zdrowia. Ale to, że zna się na niej lepiej niż na polityce - wcale nie musi być jego atutem. Przemysław Wenerski.

Cała wstecz

PiS chce zlikwidować Narodowy Fundusz Zdrowia - za leczenie ma płacić budżet państwa. Czyli - podobnie jak w edukacji - czeka nas powrót do tego, co było kilkanaście lat temu. Co ciekawe - to odwracanie reformy służby zdrowia będą przeprowadzać ludzie, którzy w tamtym czasie firmowali tamtą reformę, a obecny minister był wtedy nawet jej reklamową twarzą. Skąd ten zasadniczy zwrot i co w praktyce oznacza on dla pacjentów? O tym Dariusz Kubik.

Naznaczeni

To, co już wiadomo na pewno - to koniec finansowania przez państwo in vitro. Za pół roku minister Radziwiłł zamyka ten rządowy program swoich poprzedników. Choć twierdzi, że robi to nie z powodów ideologicznych, a finansowych - trudno do końca w to uwierzyć - jeśli w zamian minister proponuje Narodowy Program Prokreacji oparty na naprotechnologii, której oficjalnie medycyna nie uznaje za metodę leczenia niepłodności. Nie o tym jednak będzie kolejny reportaż - a o skutkach fatalnie prowadzonej publicznie debaty o in vitro. Te polityczne spory i awantury, do których dołącza niezwykle ostry głos polskiego Kościoła - sprawia, że rośnie presja na dzieci z in vitro i ich rodziców. Presja, która jak mówią oni sami, staje się rodzajem stygmatyzacji.

Marsz poparcia

Nie będziemy wchodzić w spór o liczby, czyli o to, która demonstracja była liczniejsza - zwolenników czy przeciwników tego, co robi PiS, bo obie strony pokazały mobilizację, choć tłumy na tym sobotnim marszu były jednak większym zaskoczeniem. Mobilizacja na demonstracji w niedzielę była do przewidzenia - zaskoczeniem - nawet dla niektórych jej uczestników - okazały się za to ostre słowa prezesa Kaczyńskiego o podziale Polaków na dwa sorty - o czym m. in. z manifestującymi rozmawiał Piotr Świerczek.

Nocne zmiany

Strategia bycia w opozycji, a właściwie jej brak w wydaniu rządzącej do niedawna Platformy. Od niedawna rządzący PiS strategię wyraźnie zarysowaną za to ma. I chodzi nie tylko o polityczny cel, ale i organizację pracy. Ma być sprawna i prowadzona bez zbędnej zwłoki, bez względu na porę dnia i nocy. Z naciskiem na noc, bo po pierwszych tygodniach można odnieść wrażenie, że to ulubiona pora uprawiania polityki przez obecnie rządzących.

Słowa, słowa, słowa...

Zasady zamieszania wokół TK trudno zrozumieć, ale za to coraz bardziej jasny jest cel. Cel, do którego Prawo i Sprawiedliwość zmierza nie zważając na opozycję, a opozycja zaskoczona determinacją rządzących nie ma najwyraźniej pomysłu na polityczne zaistnienie w trwającym konstytucyjnym kryzysie. O skutecznym działaniu nie wspominając. Największy problem ma z tym Platforma Obywatelska, a o istnieniu PSL-u mniej uważni obserwatorzy mogli zapomnieć. Sytuację wykorzystuje więc .Nowoczesna, a Ryszard Petru wyrasta na lidera tej - mimo wszystko - słabej na razie opozycji.

Chaos i zamieszanie

Chaotyczna i zaskakująca gra o Trybunał Konstytucyjny. W piątek kolejny raz mieliśmy w niej nagłe zwroty akcji. Po prezydencie i parlamentarnej większość włączyła się do niej Kancelaria Premiera i to ona, a dokładniej Beata Kempa, chce mieć w sprawie wyboru sędziów ostatnie słowo. O wstrzymaniu publikacji wyroku, demokracji rozumianej jako czołg i zażenowaniu prawnika.

Sędziowie jednej partii

W środę ślubowanie piątego sędziego wybranego przez PiS - a czterej wcześniej zaprzysiężeni już w Trybunale pracują, mimo wyroku tegoż Trybunału, który uznał za konstytucyjny wybór trzech sędziów przez poprzedni Sejm. Zmieszanie z wyborem to jedna kwestia - ale wątpliwości budzą też sami sędziowie, a właściwie trzech z nich, którzy zaangażowani byli w debaty i konferencje smoleńskie. Jeden z nich po katastrofie został pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego. Drugi pisał wiele opinii dla zespołu Macierewicza. Jakie więc mają kompetencje i kim są sędziowie wybrani przez PiS do instytucji, która ma stać na straży praw wszystkich obywateli?

Zawsze po dobrej stronie

Gdyby nie to, że kieruje sejmową komisją sprawiedliwości i gdyby nie to, że stał się jedną z najbardziej wyrazistych twarzy pisowskiej walki o Trybunał Konstytucyjny - pewnie nikt by już nie wracał do przeszłości Stanisława Piotrowicza. Ale skoro antykomunistyczna partia sama wystawia go przed szereg - to zaczęło się wypominanie komunistycznej kariery prokuratora stanu wojennego. W dodatku sam Piotrowicz twierdzi, że nie żałuje, że był w PZPR, bo jak tłumaczy ktoś musiał być w prokuraturze i PZPR, żeby wspierać opozycję i - co więcej - uważa, że on sam ryzykował bardziej niż ci, którzy walczyli z komunizmem. Piotrowicz nie mówi o konkretach - Leszek Dawidowicz dotarł jednak do tych, którzy o pomocy ówczesnego prokuratora powinni wiedzieć najwięcej i najkrócej mówiąc - nie kryją zdziwienia.

Uwikłany

Na początek prezydent Andrzej Duda, dla którego walka o Trybunał może okazać się wyrokiem na jego polityczną przyszłość. Już widać, jak uderza w jego przeszłość - tą niedawną, z kampanii wyborczej, gdy Duda obiecywał, że będzie strażnikiem prawa, dialogu i kompromisu - ale i tą dalszą przeszłość, gdy Duda był cenionym prawnikiem, a potem u boku swego mentora, Lecha Kaczyńskiego, stawał się politykiem. Dlaczego tą przeszłość i zaufanie, jakim kilka miesięcy temu obdarzyli go Polacy - prezydent Duda gotów jest teraz postawić na szali interesów jednej partii?

Tajemnice willi

Tajemnica willi w Klarysewie, koło podwarszawskiego Konstancina. To o nią między innymi toczy się teraz spór. Bardzo intrygująca jest historia tej posiadłości. Została zbudowana dla Edwarda Gierka razem z szeroką drogą prowadzącą ze stolicy, taką drugą "gierkówką". Potem przechodziła w ręce kolejnych rządów już wolnej Polski, ale do dziś bardzo mało wiemy o tym miejscu. Nie ma tam wstępu, nie ma stamtąd zdjęć, nie ma też wielu osób, które tam były i chcą o tym opowiadać. Jest za to wiele ciekawych legend.

Rezydencje prezydenta

Wzajemne rozliczenia i oskarżenia między urzędnikami prezydentów. A oni sami - byli prezydenci - co ciekawe o tym majątku nie chcą już rozmawiać. A jest o czym, choćby o posiadłościach. Oprócz siedzib w Warszawie są jeszcze oficjalne ośrodki na Helu, w Ciechocinku i w Wiśle, czyli od morza do gór. Swoją dzisiejszą świetność te miejsca zawdzięczają Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, za kadencji którego gruntownie je wyremontowano. Kolejni prezydenci mniej inwestowali, bardziej korzystali - i służbowo, i prywatnie. Część tych miejsc możemy pokazać z bliska, choć dziennikarzom trudno wejść tam z kamerą.

Raport strat

Kancelaria Andrzeja Dudy podlicza w raporcie kancelarię swojego poprzednika i wskazuje na - jej zdaniem - wiele nieprawidłowości: nagrody, awanse i podwyżki dawane tuż przed końcem kadencji oraz ponad tysiąc zniszczonych przedmiotów. Urzędnicy Bronisława Komorowskiego odbijają piłeczkę i mówią o nieuzasadnionych wydatkach swojego poprzednika, czyli kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Sprawa trafiła do prokuratury, a raport stał się pretekstem medialnej rozgrywki między dwoma politycznymi obozami.

Z misją

Misjonarze nie tylko wyjeżdżają z Polski nawracać na innych kontynentach. Są i tacy, którzy przyjeżdżają do naszego kraju z misją nawracania nas. To mormoni. Efekty ich pracy, mierzone liczbą nawróceń, imponujące nie są. Zaangażowanie w pracę jest jednak ogromne. Podobnie jak wiara, dyscyplina i wytrwałość amerykańskich misjonarzy Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

Misja Afryka

Liczna grupa polskich misjonarzy wyjeżdża do Afryki i - jak mówi część z nich - ten kontynent staje się dla nich drugim domem. Zanim jednak poczują się tam jak u siebie, muszą zmierzyć się z brakiem zrozumienia i strachem. Także przed duchami. I - jak żartują - żeby podołać tym zadaniom, muszą być jak matka Teresa i marszałek Piłsudski w jednym.

Życie za wiarę

W Peru beatyfikowano w sobotę dwóch polskich misjonarzy-męczenników: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Organizatorzy szacują, że w uroczystościach uczestniczyło ponad 20 tys. wiernych. Z Polski przyleciało ok. 200 osób, w tym najbliżsi krewni zamordowanych misjonarzy.