Czarno na białym

Czarno na białym

Waga opozycji

Po jednej stronie PiS Jarosława Kaczyńskiego, po drugiej opozycja, ale bez wyraźnego i silnego lidera. Kto mógłby taką rolę pełnić? Walka o to przywództwo już się toczy przy okazji uchwalania przez PiS kolejnych ważnych ustaw. Najbardziej widoczne było to podczas nocnej debaty nad ustawą o Trybunale Konstytucyjnym: puste ławy PO, a Nowoczesna w ofensywie na sejmowej mównicy. Poniekąd symboliczne, patrząc też na sondaże, w których PO coraz bardziej znika za plecami partii istniejącej zaledwie od kilku miesięcy. A im większy dystans, tym ostrzejsza walka o pozycję w opozycji.

Złodziejski patent

Zaczyna się od telefonu, a potem rozmowa jest tak prowadzona, żeby osoba oszukiwana uwierzyła, że rozmawia z kimś z rodziny. I to jest haczyk: wywołać emocje, a potem metodą "na wnuczka", policjanta albo prokuratora wyłudzić pieniądze, gigantyczne pieniądze liczone w setkach milionów złotych i euro. W programie o ludziach, którzy - zdaniem policji - wymyślili ten sposób kradzieży i oszukali tysiące osób nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie. Mózgiem wszystkiego mają być dwaj bracia, którzy nie skończyli nawet podstawówki. Stworzyli hierarchiczną grupę przestępczą: telefonistów, tzw. odbieraków i kurierów nie mających pojęcia, na czyje zlecenia działają. O kulisach tego wyjątkowo zuchwałego procederu Leszek Dawidowicz, który dotarł do podejrzanych i do nagrań z ich przesłuchań - momentami zaskakujących.

Przyjaciel i prezes

Człowiek, którego przewrotna kariera polityczna stała się dość symboliczna. Prominentny kiedyś działacz komunistycznej partii, dziś jest zaufanym prezesa partii antykomunistycznej. W PRL kierował wydziałem w płockim magistracie, teraz w Płocku stanął na czele najbogatszej spółki skarbu Państwa.

Marzyciel

Mateusz Morawiecki do polityki wszedł po sukcesach w świecie wielkich finansów. Choć to nie znaczy, że polityka jest mu zupełnie obca. Już jako nastolatek działał w antykomunistycznej opozycji u boku swojego ojca, legendy Solidarności Walczącej - Kornela Morawieckiego. Potem studia, biznes i wielkie, naprawdę wielkie pieniądze, a mimo to w rozmowie z Brygidą Grysiak ten niewątpliwie człowiek sukcesu mówi, że dzisiejsza Polska nie jest krajem jego marzeń i potem tłumaczy, jakie to marzenia, jak chce je spełnić jako wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę i dlaczego uważa, że z rządem PiS to mu się uda. A to w jaki sposób tłumaczy pokazuje go nie tylko jako marzyciela, ale też ideowca bardziej niż polityka.

Ostre (ś)cięcie

A jedną z pierwszych spraw, jakimi zajął się nowy stary minister - są zmiany w lasach państwowych. Zmiany nie tylko na stanowiskach. Jan Szyszko planuje zwiększyć i to kilkukrotnie wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej - to najstarszy naturalny las w Europie uznany za światowe dziedzictwo UNESCO. Wycinki chcą też leśnicy, którzy twierdzą, że to jedyny sposób na walkę z plagą szkodnika, jakim jest kornik. Ekolodzy i zwolniony właśnie szef Białowieskiego Parku Narodowego biją na alarm, twierdząc, że mały kornik to tylko pretekst, bo tak naprawdę chodzi o duże pieniądze.

Minister z przeszłością

Zmienia się polityczny klimat dla inwestycji geotermalnej ojca Rydzyka, ale zmienia się też polityka zarządzania lasami. Za chwilę o coraz głośniejszym sporze wokół planowanej przez ministra Szyszkę wycinki Puszczy Białowieskiej - najstarszego naturalnego lasu Europy. Niektórzy już mówią, że to może być powtórka ze sporu wokół Doliny Rospudy - sporu, który stał się wątpliwym raczej symbolem urzędowania Szyszki w poprzednim rządzie PiS. Zresztą - ten zaufany człowiek prezesa Kaczyńskiego z tzw. zakonu PC - to polityk, który znany jest ze swoich kontrowersyjnych działań.

Polityczne źródła

Na początek - na pewno dobry klimat dla geotermalnej inwestycji ojca Rydzyka w Toruniu. Po tym jak poprzedni rząd (do czego zresztą przyznał się niedawno jego wicepremier) celowo blokował dotacje na odwierty - teraz jest szansa, że szybko ruszą. Minister Szyszko - tuż po objęciu stanowiska - mocno promował polskie źródła geotermalne na szczycie klimatycznym w Paryżu - najmocniej właśnie te pod Toruniem, nazywając je energetyczną szansą i ewenementem na skalę światową.

Fakty a polityka

Minister Zbigniew Ziobro na finiszu walki o Trybunał Konstytucyjny posłużył się liczbami. Jakby za słabe okazały się argumenty o upolitycznieniu sędziów, szef resortu sprawiedliwości dowodził jeszcze, że polski trybunał jest mało pracowity w porównaniu ze swoim niemieckim odpowiednikiem. Liczby owszem zrobiły wrażenie, ale raczej nie większe niż to, jak zostały zmanipulowane.

Sposób na demokrację

To coś więcej niż zwykła zmiana prawa, bo ta zmiana dotyka ustroju państwa, czyli czegoś, co jest jego fundamentem. W programie "Czarno na białym" kulisy walki o Trybunał Konstytucyjny - pokażemy w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość uchwaliło i wprowadziło w życie jedną z najbardziej kluczowych dla państwa ustaw. Nocne obrady, ekspresowe tempo, w którym gubili się czasami nawet posłowie rządzącej partii (co prowadziło potem do zaskakujących powtórek głosowania), ignorowanie głosu opozycji, a pomijanie wręcz głosu ekspertów i wreszcie głosowanie o świcie w Wigilię. Tak wyglądało uchwalanie nie "zwykłej ustawy", ale tej, która niesie za sobą konsekwencje ustrojowe.

Pierwszy i ostatni?

PiS chce, by prokuratura wróciła pod nadzór polityczny. I wkrótce ministrem-prokuratorem będzie znów Zbigniew Ziobro. Stanie się to najpewniej w marcu, wraz z końcem kadencji Andrzeja Seremeta. Jedyny dotąd prokurator generalny-nie minister powołany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego za rządów PO, a potem ostro krytykowany przez wszystkie opcje polityczne uważa, że dowodzi to tylko jego niezależności i potwierdza sens rozdziału prokuratury od polityki. PiS widzi to jednak inaczej.

Rejestr strachów

Pierwszy pomysł ministra Ziobro i najbardziej radykalny w Europie projekt ustawy o rejestrze skazanych za przestępstwa seksualne. Nazwiska, adresy i wyroki mają być dostępne w internecie dla każdego, bo - jak tłumaczą politycy PiS - ludzie mają prawo wiedzieć, kogo się bać. Według przeciwników - może to prowadzić do zemsty i samosądów. Leszek Dawidowicz zapytał o zdanie tych, którzy padli ofiarą przestępców seksualnych - opinie nawet wśród nich są podzielone, zgodni są tylko w jednym - nie ma żadnej pewności - że taki jawny rejestr skutecznie odstraszy pedofilów czy gwałcicieli.

Szeryf powraca

Zbigniew Ziobro - jeszcze nie tak dawno był już niemal za polityczną burtą - teraz przygotowuje się do mocnego wejścia na początku roku i jak otwarcie przyznaje w rozmowie z Przemysławem Wenerski - czuje się nawet silniejszy niż 8 lat temu.

Darowane życie

Historie dwóch kobiet, które podjęły w swoim życiu jedną z najtrudniejszych decyzji. W obliczu własnej tragedii zdecydowały się pomóc innym. Obie w wypadkach straciły synów. Straciły dzieci ale uratowały życie kilku innych osób, oddając organy swoich dzieci do przeszczepu. Nie wiedzą komu - tak, jak biorcy też nigdy nie wiedzą od kogo dostali szansę na drugie życie. O ludziach, których losy pozornie nie łączą.

Prezydentów dwóch

Na początek dwie podobne historie dotyczące sędziów Trybunału i dwa skrajnie różne podejścia do tematu prezydentów Polski. Co ciekawe prezydentów tej samej opcji politycznej, a co więcej - jeden z nich Andrzej Duda uważa się za kontynuatora prezydentury Lecha Kaczyńskiego i za jego ucznia. A jednak to samo prawo potraktowali inaczej. Sięgamy do wydarzeń sprzed blisko 10 lat, by przypomnieć przypadek sędzi Lidii Bagińskiej. Głośna wtedy bezprecedensowa sprawa - co ma wspólnego z dzisiejszą sytuacja trzech sędziów wybranych przez Sejm, ale dotąd nie zaprzysiężonych przez prezydenta - o tym Piotr Świerczek.

Bez znieczulenia

Teraz wątpliwości - delikatnie mówiąc - jakie wywołują słowa prezesa Kaczyńskiego - ostre, oceniające i dzielące słowa o "gorszym sorcie Polaków". Do kogo były skierowane i co ich autor miał na myśli - tego do końca nie wiemy, bo zamiast wyjaśnień - mamy kolejne niejasności. Ale niewykluczone, że właśnie o to chodziło. Te słowa żyją już własnym życiem, a Brygida Grysiak z pomocą znawców retoryki (choć nie tylko) analizuje wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, by zrozumieć - dlaczego tyle osób bierze je do siebie? I dlaczego w coraz bardziej brutalnej debacie publicznej - akurat jego słowa mają taką wagę?

Dwie twarze

Symbolem niektórych interpretacji prawa stała się niedawno Beata Kempa (szefowa kancelarii premiera), która miała wątpliwości co do obowiązku publikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Bezzasadnie, ale spektakularnie dzięki temu wróciła po kilku latach na medialny front Prawa i Sprawiedliwości. W tej roli Kempa pokazuje, że potrafi być bardzo waleczna, choć - jak trzeba - potrafi też diametralnie złagodzić ton, czego dowód przedstawicielka rządu dała niedawno na urodzinach Radia Maryja. Cyprian Jopek

Blisko, coraz dalej

Kolejne ekshumacje nie pomogły rozwiązać zagadki - co więcej niespodziewanie jeszcze bardziej ją skomplikowały. Dziś w programie nowe fakty i nowi świadkowie w sprawie Ewarysta Walkowiaka. Wczoraj przypomnieliśmy Państwu niezwykłą historię człowieka, który u schyłku życia odkrywa, że nie jest synem tych rodziców, którzy go wychowali - a najprawdopodobniej oddanym do adopcji synem znanej polskiej zakonnicy i niemieckiego oficera. Dotarliśmy do świadków, którzy to potwierdzają (nie tylko nam przed kamerą, ale także przed sądem) - ale nie ma wciąż tego ostatecznego dowodu w postaci wiarygodnych badań DNA. Jest za to pasmo nieustających problemów, by takie badania przeprowadzić. 70 kilkuletni Ewaryst Walkowiak obawia się, że nie zdąży dojść prawdy - ale nie poddaje się. O szukaniu grobów przodków, znikających trumnach, błędnych badaniach i zakonie, który uparcie milczy, choć wydaje się, że powinien o tej sprawie wiedzieć najwięcej - Rafał Stangreciak.

Poszukiwacz tożsamości

Niezwykła historia człowieka, który u schyłku życia odkrywa prawdę o swoich rodzicach. Dowiaduje się, że nie byli to ci, którzy go wychowali. Wiele wskazuje, że Ewaryst Walkowiak jest urodzonym w czasie wojny i oddanym do adopcji synem znanej polskiej zakonnicy i niemieckiego oficera. Wciąż jednak brak ostatecznego dowodu, czyli DNA - choć pasmo problemów przy jego poszukiwaniu - może dowodzić tego, że nie wszystkim na ujawnieniu prawdy zależy. Wracamy do głośnej sprawy, którą pierwszy raz pokazaliśmy ponad dwa lata temu. Są nowe fakty, nowi świadkowie i nowe zaskakujące zwroty akcji. Zresztą w tej historii jest gotowy scenariusz na sensacyjny film - zawiłe losy rodzinne, umierający świadkowie, milczący zakon, ekshumacje, badania DNA i wreszcie duży majątek, który być może jest największą przeszkodą w ustaleniu prawdy.

Bez śladu

Prawie miesiąc poszukiwań Ewy Tylman. Blisko 100 godzin nagrań z monitoringu, kilkudziesięciu przesłuchanych świadków, dwa eksperymenty procesowe i jedna osoba z zarzutem zabójstwa, ale bez ciała nie ma dowodów i pewności, co tak naprawdę się wydarzyło. O tym, co już wiadomo, a także o relacjach między zaginioną, a podejrzanym.

Kryminalna układanka

Eksperymenty procesowe w sprawie Ewy Tylman rzuciły nowe światło na sprawę. Doprowadziły nawet do postawienia zarzutów jednej osobie. Ale nadal nie ma dowodów i pewności, co się wydarzyło. Przy okazji trafiono za to na dowód śmierć innego człowieka - odciętą rękę z przedramieniem. Policja wie już czyja to ręka - tej osoby najprawdopodobniej nikt nie szukał. Podobnych spraw, gdy śledczy odnajdują fragment ludzkiego ciała, a później próbują ustalić do kogo należał jest więcej. Czy i jak najczęściej udaje się rozwikłać takie zagadki?