Czarno na białym

Czarno na białym

Pościg

Zbrodnia miała miejsce dwa tygodnie temu. Dokładnie 14 dni uciekał przed polską policją podejrzany Kajetan P. Od piątku, kiedy został przewieziony do Polski, dużo więcej wiemy o tym, jakie miał plany, dokąd próbował uciec i co naprowadziło na jego trop ścigających go policjantów.

Ojczulek Denke

Przed morderstwem, o które jest podejrzewany, Kajetan P. pojawił się w małej miejscowości na Dolnym Śląsku. Racjonalnych powodów, by szukać tam pracy - a właśnie to robił - nie ma. Z dzisiejszej perspektywy można jednak podejrzewać, że jest coś, co mogło go w Ziębicach interesować. To mroczna tajemnica Karla Denkego, seryjnego mordercy, który zamordował tam prawdopodobnie kilkadziesiąt osób. Ich mięso sprzedawał na targu.

Małżeństwo z rozsądku

To nie jest związek z miłości, ale z rozsądku. Kalkulacja jest prosta, choć relacje trudne. Są napięcia, spory, ale i wzajemne wsparcie i wspólny cel, jaki łączy Jarosława Kaczyńskiego z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. A swoistym symbolem tego związku może być toruńska geotermia - ostatnia inwestycja twórcy Radia Maryja. Inwestycja, która rozgrzewa się za każdym razem, gdy przy władzy jest PiS. To historia, która pokazuje, jak temperatura wody pod ziemią mocno zależy od przyziemnej polityki. Ojciec Rydzyk nie tylko dostanie w końcu pieniądze, które miał dostać kilka lat temu, ale teraz nie będzie musiał się z tych pieniędzy już rozliczać.

Bez sielanki

Toruńska geotermia jest symbolem ciepłych relacji ojca Rydzyka i prezesa Kaczyńskiego, ale nie zawsze tak było. Zarówno w wymiarze politycznym, jak i osobistym. W tym związku jest dużo rywalizacji, stąd różne kryzysy. Najostrzejszy był 9 lat temu, gdy szef Radia Maryja ostro krytykował Lecha Kaczyńskiego oraz - w wyjątkowo dosadnych słowach - jego żonę Marię. Lody zostały ponownie przełamane po katastrofie smoleńskiej. Zjednoczenie politycznej siły PiS i medialnej ojca Rydzyka miało doprowadzić do historycznego zwycięstwa, na którym obie strony skorzystały.

Coraz więcej Polaków nie chce mieć dzieci

W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Potomstwo przestało być dla wielu sensem życia. Jaka jest tego przyczyna? Rozmawiamy z ludźmi, którzy wybrali różne drogi: zdecydowali się na posiadanie dużej rodziny lub wręcz przeciwnie - nigdy nie mieć dzieci. Materiał "Czarno na białym".

Z miejskiej kasy

Choć z medycznego punktu widzenia naprotechnologia nie jest alternatywą dla in vitro, nowy rząd wycofał się z dofinansowywania tej metody leczenia niepłodności. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł twierdzi, że Polski na to nie stać, ale to, co dla rządu jest za drogie i nieopłacalne, biorą teraz na siebie niektóre samorządy, widząc w tym dużą szansę na poprawę swojej demografii.

Liczenie na cud

Tym, dla których ostatnią szansą jest in vitro - rząd finansowo już nie pomoże. Refundację tej metody ma zastąpić Narodowy Program Prokreacji. Niewiele jeszcze o nim wiadomo - poza tym, że ma promować edukację i diagnostykę, czyli tzw. naprotechnologię. I choć medycyna nie uznaje tej metody za leczenie niepłodności - to są oczywiście pary, którym wnikliwa diagnostyka może pomóc - choć taką diagnostykę stosuje się też przed in vitro. Medycznie nie jest to więc alternatywa dla in vitro, ale niekiedy jest równie kosztowna.

Życie bez dziecka

Partie licytują się komu bardziej zależy na rodzinie i kto da więcej na dziecko oraz na które dziecko - ale nie tylko polityka i ekonomia decydują o demografii. Dziś w programie o tym - dlaczego w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Finanse - są ważne, choć - jak twierdzą - demografowie nie tyle wysoka płaca co pewna praca ma tu decydujące znaczenie. Ale - na co zwracają też uwagę specjaliści - żyjemy w czasach, w których nie tylko ekonomia wpływa na to, że coraz więcej Polaków świadomie rezygnuje z dzieci albo odkłada rodzicielstwo na później.

Cena odwagi

Lata 70-te, w których - jak wynika z ujawnionej teczki - Lech Wałęsa, jako TW Bolek miał współpracować z SB i brać za to pieniądze. On sam temu zaprzecza, choć robi to w sposób, który pozostawia wątpliwości. Nie rozstrzygając ich w tej chwili - Cyprian Jopek przypomni Polskę z czasów, gdy cała ta historia się zaczęła, gdy Lech Wałęsa był zwykłym młodym robotnikiem, gdy nie było jeszcze zorganizowanej opozycji, a władza krwawo pacyfikowała strajki.

Kieszonki kontra doliniarze

Wyspecjalizowani są nie tylko złodzieje luksusowych samochodów - świetnie zorganizowani są też "miłośnicy" cudzych kieszeni. Ci najlepsi potrafią "zarobić" miesięcznie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. To tzw. doliniarze. Nie działają w pojedynkę, są bardzo sprawni i mają swoje ulubione miejsca. To, na co muszą uważać, to tzw. kieszonki, czyli specjalne policyjne grupy. W cywilu, nie rzucają się w oczy, choć sami widzą więcej niż zwykły przechodzień, pasażer autobusu czy klient restauracji.

Policjanci i złodzieje

Kradzież spektakularna i dobrze zorganizowana to dziś wizytówka złodziei. Także tych, których łupem padają samochody. Wprawdzie rocznie ginie ponad 3 razy mniej aut niż jeszcze 10 lat temu, ale giną głównie te wyższej klasy. Bo taka kradzież jest po prostu najbardziej opłacalna, a ryzyko kary stosunkowo nieduże. Stąd coraz większa determinacja i zuchwałość złodziei, których nie odstraszają nawet strzeżone parkingi. O tym reporterowi "Czarno na białym" opowiedział człowiek, który kiedyś sam na potęgę kradł samochody, a teraz pomaga policji w ściganiu takich przestępców.

Plan (nie)doskonały

Głośna sprawa zatrzymanego w ubiegłym tygodniu konwojenta - jak się okazało - krawca, który ze zmienionym wyglądem i planem rabunku specjalnie zatrudnił się w firmie ochroniarskiej i przepracował w niej kilka miesięcy, by pewnego dnia - z ponad ośmioma milionami złotych - przepaść bez śladu. Dosłownie bez śladu. Wyglądało to jak kradzież doskonała. Ale dziś wiadomo już, że ten misterny plan kilku osób miał swoje słabe punkty.

Punkt widzenia

Tym, co psuje nasz wizerunek za granicą są także "donosy na Polskę". To one - zdaniem polityków PiS - miały doprowadzić najpierw do rozpoczęcia procedury dotyczącej ochrony państwa prawa przez Komisję Europejską, a potem do europejskiej debaty na nasz temat w parlamencie. Ci, którzy o donosach mówią zapominają jednak, jak sami - także w Parlamencie Europejskim ale nie tylko - bili na alarm.

Ignoranci?

Republikanin John McCain i demokraci - Dick Durbin oraz Ben Cardin - uznali, że ostatnie działania polskich władz w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych „psują wizerunek Polski jako wzorca przemian demokratycznych”. Za wzór dyplomatycznej reakcji trudno uznać odpowiedź. Pani premier stwierdziła między innymi, że amerykańscy senatorowie nie mają rzetelnej informacji o Polsce. Czy rzeczywiście?

Gry uliczne

Wątpliwości pozostają, więc obawy rosną - a strach przed ewentualnym zagrożeniem ze strony uchodźców - to argument, który łato trafia do ludzi. Dla polityków - to wymarzony sposób, by o ludzi (czyli wyborców) zawalczyć. Ruch Kukiza chce referendum z pytaniem - przyjmować uchodźców czy nie - będąc na nie, z pomocą narodowców i środowisk kibicowskich zebrał dotąd ponad 100 tysięcy podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie takiego głosowania. Potrzeba pięć razy tyle, by sprawą zajął się Sejm, choć nie ma w tej sprawie entuzjazmu władzy, mimo, że jeszcze niedawno (w opozycji będąc) krytykowała ówczesny rząd za zgodę na przyjęcie uchodźców. O tym, jak politycy "grają obcymi" – Dariusz Kubik.

Fala bezradności

Fala, która wzbiera każdego dnia - mimo zimy codziennie do brzegu Europy dopływa 2 tysiące kolejnych uchodźców. Na kontynencie jest ich już ponad milion. A Europa - jak nie miała - tak nie ma pomysłu i zgody - co z tym problemem zrobić. Bezradność, która obnaża brak solidarności i grozi rozpadem wspólnoty - takiej, jaką ją znamy - o czym coraz głośniej mówią jej sami przywódcy.

W imię koalicji

Tej fali nic na razie nie jest w stanie zatrzymać, nawet zima - już ponad milion uchodźców przedostało się do Europy i z każdym dniem jest ich o 2 tysiące więcej. Rośnie też strach wśród Europejczyków i spór między krajami o to, co zrobić z tym problemem - dziś w programie o tym, co robi Polska? Z jednej strony jesteśmy w grupie państw, które obawiając się zagrożenia bezpieczeństwa nie chcą uchodźców (godząc się tylko na nielicznych i wybranych) - z drugiej strony angażujemy się w koalicję przeciw ISIS - ściągając na siebie uwagę potencjalnych terrorystów. Niedawna deklaracja w tej sprawie ministra Macierewicza od razu wywołała zainteresowanie arabskich mediów - a w kraju zaskoczenie, chyba nawet wśród niektórych rządzących. Czy Polska wystawia się w ten sposób na cel - tym bardziej atrakcyjny, że w tym roku u nas dwie duże międzynarodowe imprezy?

Reforma rolna

PiS chce uchronić polską ziemię przed ewentualnym wykupem przez cudzoziemców. Teoretycznie od maja kończy się ochrona i będą oni mogli kupować grunty bez żadnych pozwoleń. Praktycznie: taką możliwość ma zablokować ustawa przygotowywana właśnie przez rząd. Ta ustawa ogranicza jednak prawo do obrotu ziemią tak drastycznie, że kłopoty będą mieć głównie polscy rolnicy, a nawet ich dzieci, jeśli ziemię dostaną w spadku.

Dożynki

Agencje rolne będą wszechwładne, gdy wejdą w życie przepisy, o których przed chwilą była mowa. To już dziś wyjątkowo łakomy kąsek dla tych, którzy chcą rządzić na wsi. Stąd też walka o te rządy (między PiS a PSL) zaczęła się właśnie od urzędniczych czystek w agencjach. Ponad trzystu kierowników powiatowych straciło pracę tylko jednego dnia. Tylko w Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. Jedni mówią o naturalnej wymianie kadr i dobrej zmianie, inni o zawłaszczaniu państwa.

Efekt uboczny

Po wygranych wyborach trudno jest spełnić obietnice tak łatwo składane w kampanii wyborczej. Nie jest oczywiście domeną tylko obecnie rządzących, ale teraz o nich. Zapowiadali, że będą chronić to, co polskie, ale paradoksalnie planowany podatek od hipermarketów najbardziej może uderzyć właśnie w rodzimych handlowców. Ustawa o ustroju rolnym może być natomiast ciosem dla polskich rolników. Takich przykładów na wylewanie dziecka z kąpielą jest więcej po zaledwie trzech miesiącach rządów PiS, choć jak zapewniała w kampanii sama Beata Szydło, wszystkie projekty były już wtedy opracowane, przemyślane, policzone i gotowe.