Czarno na białym

Czarno na białym

Co zgubiło Adama Hofmana?

Prezydencka kampania PiS ruszyła zaledwie kilka dni przed wyborami samorządowymi i nawet w samej partii nie wszyscy wierzą, że nie chodziło o przykrycie "afery madryckiej", której główni bohaterowie zapadli się pod ziemię. Adam Hofman zdążył jeszcze 11 dni temu powiedzieć - że za chwilę wszystko wyjaśni i zniknął. Twarz PiS, usta prezesa Kaczyńskiego, miał swoje pięć minut po odejściu z partii oddanych spin doktorów: Kamińskiego i Bielana. Mógł wiele i na wiele sobie pozwalał, na co sam jego szef przymykał oko. Co tak naprawdę w końcu go zgubiło?

Czy to awaria, czy już kompromitacja?

To były najdroższe wybory w historii, ale takich problemów z liczeniem głosów jeszcze nie było. Wciąż nie znamy ostatecznych wyników i ... nie wiadomo - kiedy je poznamy, bo Państwowa Komisja Wyborcza ma duży problem. Zawiódł nowy systemem informatyczny, więc będzie liczenie ... ręczne. Kontrolę zapowiada już NIK, bo pytanie jest nie tylko o to - dlaczego w tak ważnym dniu system nie zadziałał, jak powinien, ale też - kto za to odpowiada. Czy to tylko awaria, czy już kompromitacja?

Platforma w szoku po przegranej

"Efekt Kopacz" najwyraźniej nie pomógł PO w samorządowej batalii - tak, jak efekt "afery madryckiej" nie przeszkodził PiS w pierwszej od 9 lat wyborczej wygranej. Teraz, gdy okazało się, że Platforma ma jednak z kim przegrać, powszechny w partii (jeszcze kilka dni temu) optymizm widocznie osłabł.

Przełomowe wybory. Także dla widzów

To był wieczór przełomów. Pierwsza od prawie dekady wyborcza wygrana PiS, zaskakująco wysoki wynik PSL i klęska lewicy. Ale to był także wieczór przełomowy dla widzów - dla tych, którzy śledzili wyniki w najbardziej interaktywnym studiu w historii polskiej telewizji, a właściwie w trzech studiach TVN24. Każdy z Państwa mógł skomentować na żywo efekty samorządowej batalii.

Jak w XXI wieku wygląda polskie pospolite ruszenie?

Unikanie zasadniczej służby wojskowej do niedawna było misternie dopracowaną sztuką. Dziś tysiące młodych ludzi sztukę obrony kraju chce poznawać w wojsku, które sami sobie organizują. Tak zwanych organizacji pro-obronnych jest w Polsce kilkadziesiąt. Działa w nich nawet trzydzieści tysięcy osób. Ten zapał wykorzystać chce wreszcie Ministerstwo Obrony. Jak?

Szeremietiew stworzy Biuro Inicjatyw Obronnych

Romuald Szeremietiew strategię bezpieczeństwa narodowego traktuje poważnie. Dla niektórych zbyt poważnie. Nie wszyscy muszą zgadzać się z jego poglądami, jednak trudno mu odmówić zaangażowania w sprawy, którymi zajmował się najpierw jako polityk, potem naukowiec. Dziś Szeremietiew ma być zaangażowany w tworzenie Biura Inicjatyw Obronnych. Ze strony ministerstwa ta inicjatywa wydaje się bardzo zaskakująca.

Liga Obrony Kraju ciągle żywa

W tej organizacji o frustracji nie ma mowy. We władzach i wśród działaczy entuzjazm nie gaśnie od lat. Dokładnie od siedemdziesięciu lat. Liga Obrony Kraju przez lata przygotowywała Polaków do walki z imperialistycznym Zachodem. Dziś z obrona kraju ma niewiele wspólnego. Mimo to ta PRLowska organizacja została włączona do Strategii Bezpieczeństwa Narodowego.

Polski sukces na szczycie klimatycznym okaże się porażką? "Kilkanaście lat beztroski będzie trzeba szybko nadrobić"

Strategia globalnego frontu walki o przyszłość świata opracowywana na szczytach klimatycznych wydaje się prosta: ocalimy Ziemię przed ekologiczną katastrofą, jeżeli ograniczymy emisję CO2. Problem w tym, że na tym stwierdzeniu proste recepty się kończą, a zaczyna niezwykle skomplikowane wdrażanie ich w życie. Każda tona wyemitowanego do atmosfery dwutlenku węgla ma w tej politycznej strategii swoją wysoką cenę. Jeżeli pomnożymy ją przez miliony ton emitowanych rocznie na przykład przez Polskę, to zrozumiemy, o co toczy się gra.

Wiatr zmian

"Czarno na białym" udowadnia, że odważnych w Polsce nie brakuje, a ekologiczne rozwiązania nie wszędzie traktowane są jako kosztowna fanaberia. Są takie regiony, gdzie różne rozwiązania poprzedzone skrótem "bio" lub "eko" stają się powszechne. A z niedowierzaniem patrzy się nie na ekologów, ale tych, którzy z "biokotłowni", "biogazowni" albo z turbiny wiatrowej nie korzystają. Jak to działa?

Nowoczesność w portfelu

Sposoby polityków na uchronienie Ziemi przed ekologiczną katastrofą są niezwykle skomplikowane i drogie. Ale o świat może dbać też na nieco innym poziomie. Prościej i taniej. Reporterka "Czarno na białym" została zaproszona do energooszczędnego domu. I ta wizyta podniosła temperaturę powietrza. Bo w takim domu wykorzystuje się wszystko, co może emitować ciepło. Ekipę telewizyjną też.

Partner Kamiński

Jeszcze niedawno wydawało się, że Michał Kamiński poza polityką pozostanie na dobre. Jednak ci, którzy dobrze go znają, jego powrotem zaskoczeni nie są. Zaskoczeni być mogą jedynie tym, po której stronie barykady się znalazł i jak uparcie próbuje nas przekonać, że po tej drugiej wcześniej był trochę przez przypadek.

Słowo posła

Ten powrót na listy PiS nikogo zapewne nie zdziwi. Gdyby jednak do partyjnych łask powrócił drugi z polityków, których wzięli pod lupę reporterzy "Czarno na białym", byłaby to sensacja. Przecież sam Donald Tusk mówił, że póki jest szefem Platformy, to dla Sławomira Nowaka w polityce miejsca nie ma. Jednak Tusk szefem Platformy niebawem być przestanie, a z miejsca w polityce najwyraźniej zrezygnować nie chce Nowak. Mimo jasnej deklaracji.

Jacek Kurski - zawsze potrzebny

Trzech polityków według "Czarno na białym". Jeden sam siebie oszukiwał, drugi ma duży problem z dotrzymywaniem słowa, a trzeci najwyraźniej uważa, że do słów w polityce przywiązywać się nie warto. Zwłaszcza jeżeli to słowa o rozstaniu z polityką. Jacek Kurski napisał je w czerwcu, a w lipcu pojawił się na kongresie zjednoczeniowym prawicy. I to jak dziś mówi, że do polityki nie wrócił, może budzić śmiech podobny do tego jaki wywołały jego słowa o pokorze, wypowiedziane w czasie wspomnianego kongresu.

Sztuka czytania

Co takiego zapisano w europejskiej konwencji (która w tytule ma zwalczanie i zapobieganie przemocy domowej), że w Polsce o ten dokument toczy się zacięta walka. Przeczytaliśmy go dokładnie i tak, jak oczywistym jest że sama konwencja automatycznie problemu nie rozwiąże, tak absurdem wydaje się sprowadzanie jej wyłącznie do złowrogo brzmiącego acz nośnego hasła - gender.

Wolność za kratami

Przez lata maltretowane i gwałcone przez swoich mężów - milczały, bo bały się. Aż w końcu - nagle coś pękło. Bite - same zabiły. Trafiły do więzienia, ale jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, mówią, że tam poczuły się wreszcie wolne.

Gender po polsku

Co ma gender do przemocy w rodzinie? Co tak naprawdę jest zapisane w europejskiej konwencji, o którą w Polsce toczy walka? I dlaczego walka o ten dokument jest większa niż o dobro blisko miliona polskich kobiet i dzieci, które są maltretowane we własnych domach? Przykłady z życia wzięte są niewiarygodne. Kobieta bita i poniżana - najpierw przez męża, potem przez czterech synów. Wiedzą o tym wszyscy dokoła, ale nikt nie reaguje, a ksiądz przekonuje nawet, by kobieta nie wzywała policji, bo... to wstyd dla rodziny. Sprawa trafiła jednak do sądu, zapadły wyroki, ale i tak dalej wszyscy mieszkają razem.

Kim jest Aleksander G.?

Podejrzany nie przyznaje się do winy. Teraz czeka na decyzje o tymczasowym areszcie. Jeśli w czwartek rano sąd przychyli się do wniosku prokuratury, dla Aleksandra G. będzie to powrót za kraty. Spędził tam blisko 8 lat za wielomilionowe wyłudzenia VAT-u. Człowiek, który był symbolem narodzin polskiego kapitalizmu, szybko stał się uosobieniem jego ciemnej strony. Król cinkciarzy - mówiono o nim, gdy otwierał pierwszą w Polsce sieć kantorów i został najbogatszym Polakiem. Witek - to pseudonim nadany mu w SB. Postać tajemnicza, powiązana nie tylko ze służbami, ale też światem przestępczym. Długo skrywał się za immunitetem senatora. Bogactwo, jak sam twierdzi, stracił, ale nie pewność siebie. Kim jest Aleksander G.?

Służby specjalne zamieszane w śmierć Ziętary?

Jaką rolę odegrały w sprawie śmierci Jarosława Ziętary służby specjalne? To pytanie wciąż zadają sobie bliscy dziennikarza i jego dawni koledzy z pracy. Według rodziny, przed zniknięciem Ziętara dostał propozycję pracy w Urzędzie Ochrony Państwa, ale odmówił. Nie są tego jednak tak do końca pewni dziennikarze, którzy prowadzili swoje śledztwo i którzy zwracają uwagę na aktywność służb już po zniknięciu Ziętary.

Co wiedział Ziętara?

Wydawało się, że ta sprawa już nigdy nie zostanie wyjaśniona. A po 22 latach jest przełom. Prokuratura twierdzi, że ma mocne dowody i jeszcze w tym roku zakończy śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia Jarosława Ziętary. Zarzut podżegania do zabójstwa dziennikarza usłyszał Aleksander G. - były senator i jeden z najbardziej znanych biznesmenów epoki transformacji, czyli początku lat 90. Czasu, gdy szybko rosły wielkie fortuny, gdy kontrola państwa była słaba lub żadna, gdy pole do nadużyć i przekrętów było ogromne. To właśnie podejrzane biznesy, na tropie których był młody reporter śledczy, miały doprowadzić do jego śmierci. Tak podejrzewano niemal od początku, ale dopiero teraz prokurator potwierdza, że dziennikarz miał informacje niewygodne dla interesów najbogatszego wtedy Polaka. Co takiego wiedział Ziętara, że zapłacił za to życiem?

Generalskie spocznij

Bulwersująca sprawa z honorowym pogrzebem stalinowskiego prokuratora w Koszalinie wywołała stanowcze działanie ministra obrony, który nie tylko zwolnił wojskowych odpowiedzialnych za udzielenie tej asysty, ale też wprowadził nowe przepisy, dotyczące pochówku generałów PRL na warszawskich Powązkach, czyli najważniejszym wojskowym cmentarzu w Polsce. Wreszcie, można by powiedzieć. Gdyby nie to, że nowe przepisy są pełne niejasności, co czarno na białym widać po wypowiedziach rzeczników MON i Garnizonu Warszawa.