Czarno na białym

Czarno na białym

Dwa Światy

W tej sprawie chodzi nie tylko o polityczną przyszłość Jacka Sasina, ale przede wszystkim o przyszłość administracyjną Warszawy. W wielu wypadkach nie widać logicznego uzasadnienia dla przyłączania do niej odległych gmin, a jedyne co łączy je ze stolicą to komunikacja miejska, którą mieszkańcy dojeżdżają do pracy. Poza tym bardzo dużo dzieli. Wśród nielicznych popierających pomysł są mieszkańcy Ząbek.

Stolicę widzi ogromną

Na razie wyjścia z tego ślepego zaułka nie widać, ale zapowiedzi protestów, wytykanie błędów czy sprzeciw samorządowców - nic nie zniechęca Jacka Sasina. Zaprawiony w politycznych bojach, ale teraz prowadzi najważniejszy - jak wiele wskazuje nie tylko z opozycją i samorządowcami, ale i z kimś z własnej partii. Jak bardzo zdeterminowany jest by powiększyć Warszawę, czemu zawdzięcza polityczną pozycję w PiS-ie i kto może chcieć ją osłabić? Między innymi o to pyta Jacek Tacik.

Wielka warszawska

Projekt Jacka Sasina popierają, chcą powiększenia stolicy, mimo że mieszkają poza nią, a projektu - jak przekonał się nasz reporter - niektórzy nawet nie widzieli. Ci, którzy przeczytali i których dotyczy w zdecydowanej większości mówią "nie". Pytamy więc o co chodzi? O usprawnienie administracji czy wynik najbliższych wyborów.

Powrót żołnierzy wyklętych

Po latach wymazywania żołnierzy wyklętych z pamięci dziś rządzący chcą postawić ich na najważniejszym w powojennej historii miejscu. To im poświęcono nową tablicę na Grobie Nieznanego Żołnierza, budowane jest także ich muzeum, inspirowane ich tradycją będą nawet prezentowane niedawno przez ministra Antoniego Macierewicza mundury obrony terytorialnej. I w prowadzonej dziś polityce historycznej to oni są postaciami kluczowymi. Dla żyjących do dziś żołnierzy wyklętych historia nie jest tak jednoznaczna jak forsowany właśnie przekaz.

Polska gościnność

W czasie głośnego ostatnio sporu o sieroty z Aleppo odwoływano się do wartości. Dziesięcioro syryjskich dzieci chciał przyjąć w Sopocie prezydent Jacek Karnowski, zwrócił się więc do rządu o pomoc i usłyszał... odmowę. Wtedy o sprawie stało się głośno - z jednej strony rządzącym zarzucano bezduszność. Z drugiej strony rządzący wielkoduszność i bezinteresowność prezydenta Karnowskiego podawali w wątpliwość. Zarzucano mu także polityczne wykorzystywanie tragedii syryjskich dzieci. Najważniejsze w tej sprawie pytania prezydentowi Sopotu zadała więc reporterka "Czarno na białym".

Siła muzyki

Dyskusja na temat pomocy Syryjczykom toczy się nie tylko na szczeblu rządowym i samorządowym. Przybiera także niecodzienne formy. Głos w niej zabrali właśnie licealiści z Łomży i swój sprzeciw wobec obojętności wyśpiewali. Stworzyli niezwykły teledysk i zwrócili już uwagę tysięcy internautów. Być może także tych, do których żaden polityczny głos lub apel by nie dotarł.

Sieroty wojny

Prezydent Sopotu chciał sieroty z Aleppo w swoim mieście przyjąć, ale czy taka forma pomocy jest w tej sytuacji najwłaściwsza? Słuchając osób na co dzień zajmujących się pomocą na miejscu, w Syrii, można mieć wątpliwości. Także dotyczące intencji tych, którzy ogłosili, że chcą stworzyć w Polsce dom dziesięciu sierotom. O tysiącach, które pomocy potrzebują w Syrii i ludziach, którzy pomoc niosą.

Pan Kazimierz

61-letni Kazimierz Bartosik - osobisty kierowca ministra Antoniego Macierewicza. Głośno o nim zrobiło się niedawno po wypadku samochodowym pod Toruniem. Śledztwo w tej sprawie trwa i oficjalnie jeszcze nie wiadomo z czyjej winy doszło do zderzenia. Wiadomo za to więcej o samym Bartosiku, m.in. to, że zanim zaczął wozić obecnego szefa MON - miał być kierowcą innej ważnej osoby, ale PRL. Jak człowiek z taką przeszłością mógł zyskać zaufanie polityka, który tropi ludzi z komunistycznym życiorysem? O tym i o znikającej z tym życiorysem teczce Jacek Smaruj.

Człowiek ministra

"Nieszczęsny Misiewicz" - jak powiedział Jarosław Kaczyński przyznając, że rzecznik ministra Macierewicza stał się problemem wizerunkowym dla rządzącej partii - ale mimo tej wprost wyrażonej krytyki - minister swojego rzecznika nie zwalnia, a problemów wizerunkowych przybywa.

Nie dają, nie biorą

Doceniają swoich księży parafianie z diecezji opolskiej, jednej z dwóch w Polsce, gdzie kolęda jest bez kopert z pieniędzmi. Parafianie nie dają, księża nie biorą i co ciekawe, wszyscy są zadowoleni. Tę rewolucję już wiele lat temu przeprowadził biskup Alfons Nossol, który jak nam tłumaczy - zrobił to, bo miał upokarzające doświadczenia z dzieciństwa związane właśnie z kopertą na kolędzie - o czym Artur Zakrzewski.

Wśród grzesznic

Młody wikary, który odwiedza z kolędą dom... ale publiczny w Łodzi. Nie przez przypadek - wiedział, gdzie idzie, i był do tej wizyty przygotowany. W przeciwieństwie do spotkanych tam kobiet, które były zaskoczone, że zamiast potępienia była modlitwa i rozmowa. Ewangelia w miejscu, które dla wierzących jest siedliskiem grzechu? To specjalność księdza Michała, z którym rozmawiała Brygida Grysiak.

Kasa parafialna

Diecezja opolska (obok gliwickiej) jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, a właściwie odruch, że jak jest kolęda - to trzeba księdzu dać kopertę z datkiem. Koperta, taca, opłaty za sakramenty - ile zarabia Kościół, na co przeznacza te pieniądze i kiedy trafiają one na konto parafii, a kiedy do kieszeni księdza? O tym w raporcie Jacka Tacika.

Droga do domu

Zagraniczne adopcje to rocznie jedna dziesiąta wszystkich adopcji w Polsce i - co trzeba podkreślić - możliwe są one dopiero, kiedy u nas w kraju nie znajdą się chętni do opieki. A chętnych nie brakuje - tylko, że najczęściej chcą przysposobić dzieci małe i zdrowe. Na znalezienie nowego domu może u nas liczyć zaledwie 5 proc. nieletnich, którzy z różnych powodów nie mogą być ze swoimi rodzicami. Dlaczego tylko 5 proc. z prawie 80 tysięcy?

Ostatnia szansa

Joanna, Dawid i Natan - na adopcję w Polsce nie mieli szans. Dzieci pochodzą z różnych rodzin, ale cierpią na to samo - zespół alkoholowy - przez co mają nieuleczalne wady i problemy w rozwoju. W Polsce nikt ich nie chciał, za pośrednictwem zamykanego właśnie ośrodka, znaleźli domy i specjalistyczną opiekę w Holandii. Kto i dlaczego właśnie takimi dziećmi zdecydował się zająć?

(Nie)szczęście

Szokująca historia, po której ministerstwo pracy odebrało licencję i pieniądze głównemu ośrodkowi zajmującemu się od 27 lat adopcjami za granicę. To historia dwóch sióstr spod Szczecina adoptowanych przez amerykańską rodzinę i rozdzielonych zaraz po przylocie na miejsce. Zamiast happy endu - jest śledztwo, bo na domiar złego wyszło na jaw, że jedna z dziewczynek najprawdopodobniej była molestowana. Sprawa jest bulwersująca i drastyczna. Jak do niej doszło i kto ponosi za to odpowiedzialność?

Na straży marszałka

Prywatna ochrona posła Kaczyńskiego jest z nim też w Sejmie, choć tam za bezpieczeństwo odpowiada Straż Marszałkowska - najmniejsza służba mundurowa w Polsce, która ostatnio poddana została próbie, jakiej jeszcze nie miała. Próbie, której podobno nie przeszedł szef tej formacji. Niektórzy posłowie opozycji twierdzą, że został odwołany, bo sprzeciwił się PiS, by siłą przerwać protest na sali obrad. PiS zaprzecza, że w ogóle był taki plan. Jaką rolę odegrała Straż Marszałkowska w tym największym kryzysie parlamentarnym od lat? "Czarno na białym".

Kordon prezesa

Ludzie, którzy przez całą dobę strzegą posła Jarosława Kaczyńskiego, gdy jest w domu, i gdy pracuje. Nie sposób nie zwrócić na nich uwagi, szczególnie, że czasami jest ich wielu naraz. Nie są to funkcjonariusze BOR-u, ale prywatnie wynajęci m.in. byli żołnierze GROM. To, że mają kompetencje do walki nie ulega wątpliwości. Budzi je jednak to, czy mają uprawnienia wystarczające do ochrony de facto najważniejszego polityka w kraju.

Mafia 2.0

W tym tygodniu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali w sumie 17 osób. Zarzuty to pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur oraz rozboje i pobicia. Te ostatnie przestępstwa schodzą już jednak na dalszy plan, bo dziś w działalności odradzającej się mafii na pierwszym planie są na przykład wyłudzenia VAT-u. Jak w przestępczym świecie brutalna siła gangsterów została zastąpiona przez wyrafinowane operacje białych kołnierzyków?

Kosztowne śledztwo

Po ponad roku rządów PiS nie ma wraku i nie ma żadnych nowych ustaleń w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nic nowego nie wniosły też ponowne ekshumacje części ofiar, ale prokuratura i komisja smoleńska dalej szukają nowych dowodów, a my sprawdzamy, ile do tej pory kosztowało to największe w naszej historii śledztwo. Trudno o konkretne kwoty, ale próbę ich oszacowania podjął Tomasz Marzec.

Zmarnowany rok

Zapowiedzi komisji smoleńskiej, gdy startowała w lutym rok temu, były duże. Miały być oględziny wraku, badania w tunelu aerodynamicznym, spotkanie z rosyjskimi śledczymi i dowody na fałszowanie czarnych skrzynek oraz manipulacje w raporcie Millera, ale na razie, mimo że eksperci Macierewicza mają już dostęp do wszystkich dokumentów i do tego 4 miliony złotych budżetu - nic z tych zapowiedzi nie zrobiono, a w każdym razie nic o tym nie wiadomo - Piotr Świerczek.