Czarno na białym

Czarno na białym

Tajne nieznane

Metro to jednak nie tylko komunikacja. To także miejsce strategiczne z militarnego punktu widzenia. W podziemnych tunelach można przecież tworzyć schrony. I w warszawskim metrze stworzono. Problem w tym, że ci, którzy powinni wiedzieć po co i w jakiej sytuacji można by ze schronów korzystać, zdają się mieć o tym średnie pojęcie. Nieco na wyrost, ale zasadne pytania o ten element infrastruktury koniecznej w przypadku zagrożenia zadała Karolina Nowak.

Historii od metra

Metro udało się wymyślić już ponad sto pięćdziesiąt lat temu. W Londynie pierwszą linię metra budowano przez 9 lat. W XIX wieku. W XXI w Warszawie niemal 5 lat potrzeba było żeby wybudować sześć stacji dopiero drugiej linii. W Londynie budowana jest już trzynasta, o trzeciej w Warszawie myślą chyba tylko najodważniejsi wizjonerzy. Więcej interesujących porównań i ciekawostek z historii londyńskiego metra przygotowała Magdalena Raczkowska Kazek.

Wirus w ataku

W Polsce w ubiegłym roku swoich dzieci nie zaszczepiło 12 tysięcy rodziców. Może nie wydaje się to dużo, ale to najwięcej od czasów wprowadzenia 40 lat temu obowiązkowych szczepionek. Rośnie liczba nieszczepionych i rośnie też liczba chorych. Daleko jeszcze do epidemii, która dopadła już Niemców, ale lekarze ostrzegają. Ostrzegają i namawiają do szczepień - problem jednak w tym, choć są one obowiązkowe - to zmusić nikogo do nich nie można. Można co najwyżej karać grzywną. Ale na razie to mało skuteczna metoda. raport Łukasza Rucińskiego

Skutek Odry

Mało kto zdaje sobie sprawę jak groźna jest odra. Przekonamy się o tym na przykładzie historii Krzysztofa, który zachorował jako dziecko. Nie był szczepiony, bo wtedy nie było to jeszcze powszechne. Odrę przeszedł spokojnie i o niej zapomniał, ale po kilku latach objawiły się bardzo poważne powikłania. Od 30 lat mężczyzna jest przykuty do łóżka i nie ma z nim żadnego kontaktu. Odra to jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób, którą bardzo łatwo się zarazić. Małgorzata Roman

"Złoty" interes

Sprawa, w której dziś miał zapaść ostateczny wyrok, ale sąd zdecydował, że ogłosi go za dwa tygodnie. Jeśli utrzyma poprzedni werdykt - skarbówka prawdopodobnie będzie musiała zwrócić 1,5 miliona zablokowanego podatku VAT firmie handlującej metalami szlachetnymi. Branża tak zwana wrażliwa, której fiskus szczególnie się przygląda i historia, która pokazuje, że nawet, jak nic nie można znaleźć - to szukać można dalej.

Fiskus na łowach

Nie ma jednej, prostej odpowiedzi na pytanie: jak długo podatnik może dochodzić sprawiedliwości, ale jest dowód na to, że nawet 18 lat to mało. Właśnie przez tyle wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie rozstrzygnąć sporu między państwem i podatnikiem o zwrot VAT-u. Dziś sąd zdecydował, że sprawa będzie dalej się toczyć. Sprawa o prawdę, bo firmy już dawno nie ma, a jej właścicielka popełniła samobójstwo. To oczywiście skrajny przykład, ale takich historii pogrążonych firm może być więcej - ostrzega szef towarzystwa ekonomistów polskich. Ostrzega i ujawnia wytyczne ministerstwa finansów dla skarbówek.

Mordercze kontrole

O filozofii działania fiskusa, czyli o tym dlaczego w Polsce podatnik to potencjalny oszust. Takim symbolem bezradności w starciu z urzędem skarbowym stał się Stanisław Kujawa - były przedsiębiorca z Zamościa. W cztery lata kontrole skarbówki doprowadziły do upadku firmę, którą budował niemal ćwierć wieku i w której zatrudniał 200 osób. Nie ma ostatecznego sądowego rozstrzygnięcia w tej sprawie, ale na jej przykładzie dobrze widać, na czym polega mechanizm, w którym fiskus może wszystko - a kontrolowana przez niego firma - praktycznie nic.

Rosyjskie sankcje dla Europy

Bezsilna na razie rosyjska opozycja - bezsilna wydaje się też Europa. Putin wpuścił do Rosji na pogrzeb Borysa Niemcowa, kogo chciał. A że nie chciał tych, którzy chcieli - w tym delegacji polskiego parlamentu - to mamy nową odsłonę dyplomatycznej zimnej wojny. Sankcje za sankcje. W odpowiedzi na europejską listę Rosjan non grata Moskwa, jak wyjaśniła nam rosyjska ambasada w Warszawie, stworzyła własną listę osób niechcianych w Rosji, co jednak dopiero przy okazji pogrzebu wyszło na jaw.

Słabość rosyjskiej opozycji

Jaką realną siłę ma dzisiejsza rosyjska opozycja? Czy kilkadziesiąt tysięcy demonstrujących w ostatnich dniach Rosjan na kilkanaście milionów mieszkających tylko w Moskwie - to już znak przebudzenia? Głos opozycji - nawet po wybuchu ukraińskiego konfliktu - nie jest zbyt słyszalny ani w Rosji, ani poza nią, ale niekoniecznie dzieje się tak tylko dlatego, że skutecznie zagłusza go potężny aparat propagandowy prezydenta Putina. Owszem - brak niezależnych mediów, brak demokratycznych tradycji, tajemnicze morderstwa i prześladowania ludzi opozycji, a więc brak poczucia bezpieczeństwa, ale też brak jedności wśród tych, którzy władze odrzucają. Taki jest dziś obraz siły, a właściwie słabości rosyjskiej opozycji.

Kim był Borys Niemcow?

Borys Niemcow był jednym z liderów opozycji - był nim od początku rządów Putina. Ci, którzy go znali, mówią, że zawsze był zwolennikiem demokracji i typem reformatora. To przysparzało mu wrogów nawet w czasach rządów Borysa Jelcyna. W czasach, gdy Niemcow był wicepremierem Rosji. Zbyt zachodni jak na rosyjskie realia. I to być może dlatego - choć niektórzy wróżyli mu fotel prezydenta - od lat pozostawał w opozycji.

Dwa razy śmierć

Dokładnie przed rokiem miało miejsce głośne wydarzenie z Włocławka, gdzie tuż przed porodem zmarły nienarodzone bliźnięta. Kontrola ministerstwa zdrowia od razu potwierdziła, że doszło do wielu nieprawidłowości, ale do dziś nie wskazano winnych. Prokuratura rok czeka już na opinię biegłych i nawet jeśli się doczeka, to konsekwencji dla nikogo i tak raczej nie będzie, bo zgodnie z polskim prawem nie można w takich przypadkach karać za śmierć nienarodzonego człowieka. O potrzebie zmiany prawa mówi się od dawna, ale wątpliwości w tej kwestii jest tak wiele, że na razie zamiast przepisów, mamy kolejne tragiczne scenariusze pisane przez życie. A właściwie przez śmierć.

Człowiek bez praw

Jak w polskich szpitalach traktowane są kobiety, których ciąże nie mają szczęśliwego finału? Niekiedy to finał z podwójną tragedią - jak ostatnio w Zabrzu, gdzie najpierw tuż przed porodem zmarło dziecko, a potem jego matka. Nie wiadomo, jak długo 37-latka nosiła martwą ciążę, bo - jak ustalił nasz reporter - co innego mówi lekarka prowadząca, a co innego lekarz ze szpitala, gdzie kobieta siłami natury rodziła już martwe dziecko. Sprawę bada NFZ, a także prokuratura, która poza ustaleniem medycznych powodów śmierci dziecka i matki - wyjaśnia też, czy doszło do zaniedbania w opiece lekarskiej, bo z tego co mówi mąż kobiety - to właściwie trudno mówić, że taka opieka ogóle była.

Koszmar porodowy

W Polsce rocznie rodzi się blisko 1,5 tysiąca martwych dzieci. To nawet nie promil wszystkich urodzeń, ale dla tych kobiet to często dopiero początek koszmaru. Relacje niedoszłych matek są wstrząsające. W szpitalach trafiają do sal z kobietami, które za chwilę będą rodzić zdrowe dzieci, nie mają żadnej specjalnej opieki ani nawet podstawowej informacji o tym, dlaczego mimo wszystko najlepiej urodzić siłami natury martwe dziecko i że potem można je zobaczyć i pochować. Trudno uwierzyć, że w 21 wieku tak są traktowane pacjentki. Łatwiej zrozumieć, że po tym wszystkim nie mają już siły walczyć o swoje prawa.

Dożywocie za śmierć

Finał głośnej historii z Łodzi, gdzie małe, niewinne z pozoru nieporozumienie na ulicy skończyło się tragedią. Właściwie nawet nie zdążyło dojść do kłótni - od razu w ruch poszedł nóż. Zginął niczemu niewinny 20-latek. Zabójca - niemal jego rówieśnik - usłyszał niedawno wyjątkowo surowy wyrok - dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Arkadiusz Gdula rozmawiał ze skazanym, który twierdzi, że nie pamięta jak zabijał, ale przyznaje, że nosił przy sobie nóż, bo - jak tłumaczy - chciał uchodzić za groźnego.

Młodzi, agresywni, źli

Z policyjnych statystyk wynika, że choć ogólnie liczba przestępstw Polsce spada - to rośnie liczba rozbojów i napadów z udziałem najmłodszych. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, nie jest prosta. Wcale nie jest powiedziane, że to bieda i patologia są źródłem tej przemocy. Raport Macieja Warsińskiego

Śmierć za słowa

Najnowszy tragiczny przykład ze Śląska, gdzie czwórka niespełna 20-latków pobiła na śmierć mężczyznę, który zwrócił im uwagę, gdy kamieniami i butelkami wybijali szyby w budynku. Byli pijani, bezwzględni i zdeterminowani, choć teraz oczywiście nie chcą tego pamiętać. W swoim środowisku znani byli z agresji. Nasz reporter rozmawiał z ludźmi, którzy twierdzą, że kwestią czasu było to, kiedy dojdzie do tragedii. Jacek Smaruj

Wiara w cuda

Jak już wszystkie PR-owe sztuczki polityka zawiodą, pozostaje jeszcze wiara... W cuda, we wróżby albo własną duszę. W tę ostatnią postanowił zajrzeć kandydat na prezydenta, który od wszelkiej wiary dotąd stanowczo się odcinał. Ale gdy jego sondaże spadły niemal do zera - postanowił skorzystać z mądrości duchowego przywódcy hinduizmu, do czego sam się przyznał. Czy to jeszcze PR-owa zagrywka Janusza Palikota, czy raczej już akt desperacji?

Mistrz "omisiania"

Człowiek, który był słynnym spin-doktorem w PiS w czasie udanych dla tej partii kampanii wyborczych. Teraz, jako bliski doradca premier Ewy Kopacz, właściwie tę samą rolę pełni w Platformie Obywatelskiej. Ta partyjna rewolta nikogo pewnie by nie dziwiła, gdyby Michał Kamiński był świetnym specem od PR i marketingu politycznego. Ale ponieważ sam jest politykiem - i to z ambicjami - wyjaśnienie tej przemiany to trudny orzech do zgryzienia. Nawet dla kogoś, kto - jak on - ma wyjątkową umiejętność nazwaną "omisianiem".

Brak słów!

Ciekawym i aktualnym przykładem do rozważań jest najbardziej milcząca i nieuchwytna spośród kandydujących na prezydenta, Magdalena Ogórek. Ze swojej nieobecności w mediach uczyniła sposób na wyborczą kampanię. Dość przewrotny eksperyment, choć na razie skuteczny. Bo uwagę mediów i tak przyciąga. Na jak długo to wystarczy i czy wystarczy to wyborcom? O to m.in. kandydatkę na najwyższy urząd w państwie próbował pytać Przemysław Wenerski. Próbował na wiele sposobów.

Strzały z bezradności

Podwarszawski Wołomin. W czasie obezwładniania agresywnego, cierpiącego na schizofrenię mężczyzny padły strzały. Chory zmarł, a jeden z funkcjonariuszy został ranny. Dlaczego dochodzi do takich tragedii? Czego brakuje policjantom, by w takich szczególnych przypadkach działali i skutecznie i bezpiecznie? Brakuje wyszkolenia? Wyczucia? Odpowiedniego sprzętu? Czy może wszystkiego naraz?