Czarno na białym

Czarno na białym

Szefowa

Szefowa kancelarii prezydenta - Małgorzata Sadurska, która podobnie jak sam Andrzej Duda - jest przykładem jednej z najbardziej błyskawicznych karier politycznych w PiS. W partii wyspecjalizowała się jako konserwatywna bojowniczka w sprawach światopoglądowych i z takich zaangażowanych wystąpień publicznych jest najbardziej znana. Co więc ma na myśli Sadurska, gdy teraz mówi o "otwartej" prezydenturze Andrzeja Dudy? - o tym Piotr Świerczek.

Szczerskich dwóch

Kolejny minister w kancelarii prezydenta Dudy sam szczerze przyznaje, że ma dwie twarze. Polityka i naukowca - choć właściwie w tej pierwszej roli - też ma dwa różne oblicza. Jedno - dotąd bardziej widoczne - to cięty język, barwne porównania, mocne i kontrowersyjne tezy - jak np. ta o Polsce jako republice wyznaniowej. Od miesiąca, jako prezydencki minister do spraw zagranicznych - jest bardziej w cieniu i bardziej stara się ważyć słowa. Jaki jest prawdziwy Krzysztof Szczerski - o tym z nim samym rozmawiał Cyprian Jopek.

Biuro wyborcze

Największy nieobecny - człowiek, który swoją twarzą firmował spektakularny pomysł z kampanii wyborczej prezydenta, czyli słynną Dudapomoc. Janusz Wojciechowski - wydawał się murowanym kandydatem na prezydenckiego ministra. Nie ma go w kancelarii, tak jak nie ma Dudapomocy. Skończyła się razem z końcem zwycięskiej kampanii - choć Wojciechowski zapewniał, że Dudapomoc nie jest żadnym wyborczym chwytem. Ci, którzy w to uwierzyli - teraz nie kryją rozczarowania, ale swoje żale mogą na razie co najwyżej opisać w liście do Andrzeja Dudy i - tak jak za poprzednich prezydentów - złożyć je w biurze kancelarii do rozpatrzenia.

Zabytek czy Disneyland

Zamek w Tykocinie ma pięć wieków i niezwykle bogatą historię. To na nim ustanowiono między innymi Order Orła Białego. W połowie osiemnastego wieku zamek został jednak rozebrany a teraz odbudowany. I w tym problem. Bo zdaniem konserwatora zabytków to nie żaden historyczny obiekt i nie ma tu mowy o odbudowie, to współczesna budowa. Taka sama jak osiedla czy domy, które buduje właściciel - białostocki deweloper. Czy udało mu się w Tykocinie wskrzesić ducha przeszłości - sprawdzała Magdalena Gwóźdź.

Duch biznesu

Duchy przeszłości, dzięki którym niektórzy próbują zapewnić sobie świetlaną przyszłość i marzenia właścicieli - kontra wymagania urzędników. A te zderzają się bardzo często w zabytkowych pałacach i dworkach, o których dziś opowiemy. W niektórych przypadkach jest to opowieść krótka - o niszczejących obiektach, w których coraz trudniej dostrzec historyczny urok. Są jednak i takie, w których połączenie bezcennej historii zabytkowych miejsc, z milionami należącymi do prywatnych inwestorów daje imponujące efekty. Między innymi o takich miejscach opowie Dariusz Kubik.

Walka o pałac

Trudno nie odnieść wrażenia, że poza duchem przeszłości nad niektórymi zabytkowymi budynkami unosi się typowe dla teraźniejszości fatum. A składa się na nie plątanina prawa własności spadkobierców, interesów dotychczasowych użytkowników i wymagań urzędników takich jak na przykład konserwatorzy zabytków. I przez to w wielu miejscach o zabytkowe pałace lub dworki toczą się prawdziwe proceduralne - i nie tylko - wojny. Rafał Stangreciak opowie historię jednej z nich.

Wpuszczeni w okręgi

JOW-y - większość nawet je popiera, ale mało kto wie, co to tak naprawdę znaczy. Cyprian Jopek wyjaśni czym są Jednomandatowe Okręgi Wyborcze na konkretnym przykładzie Sejmu wybranego w ostatnich wyborach w 2011 roku. Jak wygląda dziś, a jak wyglądałby, gdyby obowiązywały JOW-y, ze wszystkimi tego konsekwencjami?

Polityczna skarbonka

Wątpliwe raczej, by zachętą do głosowania mogło być drugie pytanie w referendum. To dotyczące finansowania partii z budżetu państwa, bo to od dobrych kilkunastu lat dyżurny temat kolejnych kampanii wyborczych, z którego nic nie wynika. Szumne zapowiedzi, potem puste obietnice - choć nawet nie o wiarygodność tych obietnic w tym przypadku chodzi, a o ich sens. Symbolem tego może być fakt, że samo referendum jest o wiele droższe niż roczne subwencje dla wszystkich partii politycznych w Polsce.

Konwojent za grosze

Policja szuka też konwojenta z Warszawy, który przed miesiącem zniknął z ponad milionem złotych utargu zebranego od kupców. Ale właściwie takie "skoki" nie powinny być specjalnym zaskoczeniem, bo dziś ochroniarzem, w tym konwojentem, może zostać praktycznie każdy. Od 1,5 roku, czyli od uwolnienia tego zawodu przez ustawę ministra Gowina - nie potrzeba żadnych licencji, egzaminów czy nawet szkoleń. Zarobki - biorąc pod uwagę odpowiedzialność - nie są imponujące - za to pokusa kradzieży może być wielka.

Sprawcy nieznani

Kradzież 8 milionów w Swarzędzu to jedna z najbardziej spektakularnych kradzieży w historii Polski. I być może jedna z tych, które nigdy nie zostaną wyjaśnione - jak słynny napad na Bank Narodowy, zwany bankiem pod orłami w Warszawie, ponad pół wieku temu. Wtedy konwojenci zginęli, zastrzeleni przez złodziei, którzy uciekli z workiem pieniędzy - jak na owe czasy - istną fortuną. Nie pomogły ani portrety pamięciowe ani przesłuchania tysięcy warszawiaków. Sprawców nigdy nie znaleziono, a kradzież obrosła legendami.

P(l)an doskonały

Ukradł blisko 8 milionów złotych, ale właściwie nikt go nie szuka, bo nikt nie wie kogo szukać. Od napadu w Swarzędzu mijają prawie 2 miesiące - a po sprawcy ani śladu. Jakby nigdy nie istniał. Sfałszowany dowód osobisty i żadnych odcisków palców - bo konwojent cały czas nosił rękawiczki, co powszechnie odbierano jako rodzaj dziwactwa. Dziwne na pewno jest też to, że choć policja ma zdjęcie mężczyzny i to całkiem wyraźne - nikt go nie rozpoznaje. Kradzież - można powiedzieć - doskonała - tym bardziej, że zniknęły miliony, a nikt przy tym bezpośrednio nie ucierpiał.

Niepełnosprawny fundusz

Państwowy Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - szczytny cel i duże pieniądze. Ale też duże pole do działania dla oszustów. Prokuratury w całym kraju prowadzą w tej chwili w takich sprawach kilkaset śledztw.

Zaślepieni kasą

Ten proceder miał być tak misternie zorganizowany, że śledczym 2 lata zajęło zebranie dowodów, które doprowadziły do zatrzymania znanego trójmiejskiego adwokata i jego wspólników. Misteria tego procederu miała polegać m.in na tym, że choć poszkodowanymi w tej sprawie są niepełnosprawni, to niewykluczone, że przynajmniej część z nich też usłyszy zarzuty. Reporter "Czarno na białym" dotarł do zamieszanych w aferę niewidomych.

Adwokat i celebryta

Człowiek, którego nazwisko i rodzinne powiązania sprawiły, że afera z niepełnosprawnymi stała się głośna. Marcin Dubieniecki - przez swoje małżeństwo z Martą Kaczyńską - kilka lat temu znalazł się w centrum medialnego zainteresowania. Ale też specjalnie tego rozgłosu nie unikał, zdradzając przy okazji swoje duże polityczne ambicje.

Do Europy za cenę życia

Końca fali uchodźców nie widać, ale na pewno nie powstrzyma jej kolczasty drut na granicy Węgier i Serbii - czyli na granicy Unii Europejskiej. 175 kilometrów odstraszającej zapory, która wywołała w Europie wiele kontrowersji, ale - jak przekonał się nasz reporter - nie zatrzymała uciekinierów, otworzyła jedynie większe pole do działania przemytnikom ludzi. Sebastian Wasilewski był tam na granicy rozmawiał z uchodźcami, którzy najpierw przez morze, a potem pieszo - często setki kilometrów - na różne sposoby i z różnym skutkiem próbują dostać się do Europy. Rozmawiał też z Węgrami, którzy - pewnie jak wszyscy Europejczycy - są skrajnie podzieleni co do tego - jak i czy w ogóle pomagać. Materiał z programu "Czarno na białym".

"Składaki", czyli życie po przeszczepie

Jeszcze 30 lat temu medycyna w Polsce nie mogłaby im pomóc. Ale oni żyją. Dzięki temu, że lekarze potrafią już przeszczepiać serca. Dwie historie składaków - tak z pewnym dystansem, skrywającym poruszenie, mówią sami o sobie ludzie z przeszczepionym sercem. Oni już umierali i mieli tego pełną świadomość. Choć patrząc na nich dziś, trudno uwierzyć.

Pojedynek na dowody

Trudno dziś przewidzieć, jak wchodzące w życie w przyszłym tygodniu rewolucyjne zmiany w prawie karnym faktycznie przełożą się na jakość i sprawność procesów. Teoretycznie powinno być lepiej, bo sąd nie będzie prowadził już własnego dochodzenia, tylko - niczym w amerykańskim filmie - to prokurator i obrońca stoczą na sali sądowej pojedynek na dowody. A sędzia rozstrzygnie kto wygrał. Dla prokuratorów to rzeczywiście rewolucja, do której - jak twierdzą - nie są na razie przygotowani. Jak więc będzie to wyglądało w praktyce?

Malowany prokurator

Zmian w prokuraturze powinno być dużo więcej, o czym wszyscy mówią. Ale nikt nic w tej kwestii nie robi. Niedokończona od lat reforma prokuratury co rusz obnaża jej słabości, a czasami wręcz ją kompromituje. Wtedy sypią się gromy na Prokuratora Generalnego, który w kwestii stanowienia prawa niewiele może. Ale jest pytanie czy robi wszystko, co może, by do potrzebnych zmian w prawie doprowadzić? Czy jedyne co może, to mówić, że nic nie może?

Przyspieszenie w sprawie

Sala sądowa jak ring bokserski. Walczyć będą na argumenty i dowody prokurator i obrońca, a sędzia będzie tylko arbitrem. Już za 5 dni zaczną obowiązywać rewolucyjne zmiany w prawie karnym. Na razie widać ostre przyspieszenie. Prokuratorzy - mocno przeciwni wchodzącym zmianom - starają się zamykać śledztwa, by przed 1 lipca zdążyć z aktem oskarżenia, bo wtedy proces będzie się toczył jeszcze po staremu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie jest w bezprecedensowej sprawie Amber Gold. Ostatniej nocy ciężarówką przewożono tysiące tomów akt z prokuratury w Łodzi do sądu w Gdańsku. To były 3 lata śledztwa. A kiedy ruszy i jak długo może potrwać sam proces?

Dwa światy

Gdy jedni leniwie opalają się na plaży inni na tę plażę wychodzą z morza, uciekając przed śmiercią. Grecka fala uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu - czyli szokująco kontrastowe widoki, których wcześniej tam nie było i których na pewno nikt nie reklamuje w wakacyjnych folderach. Turyści - także z Polski - przed przyjazdem na grecką wyspę Kos sprawdzają nie tylko prognozę pogody i kurs euro, ale też dane o tym - ilu można tam spotkać nielegalnych imigrantów, którzy drogą morską zdołali uciec od wojny lub głodu w swoich krajach. Potrzebują pomocy, na którą jednak ani Grecja ani zresztą cała Europa nie ma specjalnie pomysłu.