Czarno na białym

Czarno na białym

P(l)an doskonały

Ukradł blisko 8 milionów złotych, ale właściwie nikt go nie szuka, bo nikt nie wie kogo szukać. Od napadu w Swarzędzu mijają prawie 2 miesiące - a po sprawcy ani śladu. Jakby nigdy nie istniał. Sfałszowany dowód osobisty i żadnych odcisków palców - bo konwojent cały czas nosił rękawiczki, co powszechnie odbierano jako rodzaj dziwactwa. Dziwne na pewno jest też to, że choć policja ma zdjęcie mężczyzny i to całkiem wyraźne - nikt go nie rozpoznaje. Kradzież - można powiedzieć - doskonała - tym bardziej, że zniknęły miliony, a nikt przy tym bezpośrednio nie ucierpiał.

Niepełnosprawny fundusz

Państwowy Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - szczytny cel i duże pieniądze. Ale też duże pole do działania dla oszustów. Prokuratury w całym kraju prowadzą w tej chwili w takich sprawach kilkaset śledztw.

Zaślepieni kasą

Ten proceder miał być tak misternie zorganizowany, że śledczym 2 lata zajęło zebranie dowodów, które doprowadziły do zatrzymania znanego trójmiejskiego adwokata i jego wspólników. Misteria tego procederu miała polegać m.in na tym, że choć poszkodowanymi w tej sprawie są niepełnosprawni, to niewykluczone, że przynajmniej część z nich też usłyszy zarzuty. Reporter "Czarno na białym" dotarł do zamieszanych w aferę niewidomych.

Adwokat i celebryta

Człowiek, którego nazwisko i rodzinne powiązania sprawiły, że afera z niepełnosprawnymi stała się głośna. Marcin Dubieniecki - przez swoje małżeństwo z Martą Kaczyńską - kilka lat temu znalazł się w centrum medialnego zainteresowania. Ale też specjalnie tego rozgłosu nie unikał, zdradzając przy okazji swoje duże polityczne ambicje.

Do Europy za cenę życia

Końca fali uchodźców nie widać, ale na pewno nie powstrzyma jej kolczasty drut na granicy Węgier i Serbii - czyli na granicy Unii Europejskiej. 175 kilometrów odstraszającej zapory, która wywołała w Europie wiele kontrowersji, ale - jak przekonał się nasz reporter - nie zatrzymała uciekinierów, otworzyła jedynie większe pole do działania przemytnikom ludzi. Sebastian Wasilewski był tam na granicy rozmawiał z uchodźcami, którzy najpierw przez morze, a potem pieszo - często setki kilometrów - na różne sposoby i z różnym skutkiem próbują dostać się do Europy. Rozmawiał też z Węgrami, którzy - pewnie jak wszyscy Europejczycy - są skrajnie podzieleni co do tego - jak i czy w ogóle pomagać. Materiał z programu "Czarno na białym".

"Składaki", czyli życie po przeszczepie

Jeszcze 30 lat temu medycyna w Polsce nie mogłaby im pomóc. Ale oni żyją. Dzięki temu, że lekarze potrafią już przeszczepiać serca. Dwie historie składaków - tak z pewnym dystansem, skrywającym poruszenie, mówią sami o sobie ludzie z przeszczepionym sercem. Oni już umierali i mieli tego pełną świadomość. Choć patrząc na nich dziś, trudno uwierzyć.

Pojedynek na dowody

Trudno dziś przewidzieć, jak wchodzące w życie w przyszłym tygodniu rewolucyjne zmiany w prawie karnym faktycznie przełożą się na jakość i sprawność procesów. Teoretycznie powinno być lepiej, bo sąd nie będzie prowadził już własnego dochodzenia, tylko - niczym w amerykańskim filmie - to prokurator i obrońca stoczą na sali sądowej pojedynek na dowody. A sędzia rozstrzygnie kto wygrał. Dla prokuratorów to rzeczywiście rewolucja, do której - jak twierdzą - nie są na razie przygotowani. Jak więc będzie to wyglądało w praktyce?

Malowany prokurator

Zmian w prokuraturze powinno być dużo więcej, o czym wszyscy mówią. Ale nikt nic w tej kwestii nie robi. Niedokończona od lat reforma prokuratury co rusz obnaża jej słabości, a czasami wręcz ją kompromituje. Wtedy sypią się gromy na Prokuratora Generalnego, który w kwestii stanowienia prawa niewiele może. Ale jest pytanie czy robi wszystko, co może, by do potrzebnych zmian w prawie doprowadzić? Czy jedyne co może, to mówić, że nic nie może?

Przyspieszenie w sprawie

Sala sądowa jak ring bokserski. Walczyć będą na argumenty i dowody prokurator i obrońca, a sędzia będzie tylko arbitrem. Już za 5 dni zaczną obowiązywać rewolucyjne zmiany w prawie karnym. Na razie widać ostre przyspieszenie. Prokuratorzy - mocno przeciwni wchodzącym zmianom - starają się zamykać śledztwa, by przed 1 lipca zdążyć z aktem oskarżenia, bo wtedy proces będzie się toczył jeszcze po staremu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie jest w bezprecedensowej sprawie Amber Gold. Ostatniej nocy ciężarówką przewożono tysiące tomów akt z prokuratury w Łodzi do sądu w Gdańsku. To były 3 lata śledztwa. A kiedy ruszy i jak długo może potrwać sam proces?

Dwa światy

Gdy jedni leniwie opalają się na plaży inni na tę plażę wychodzą z morza, uciekając przed śmiercią. Grecka fala uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu - czyli szokująco kontrastowe widoki, których wcześniej tam nie było i których na pewno nikt nie reklamuje w wakacyjnych folderach. Turyści - także z Polski - przed przyjazdem na grecką wyspę Kos sprawdzają nie tylko prognozę pogody i kurs euro, ale też dane o tym - ilu można tam spotkać nielegalnych imigrantów, którzy drogą morską zdołali uciec od wojny lub głodu w swoich krajach. Potrzebują pomocy, na którą jednak ani Grecja ani zresztą cała Europa nie ma specjalnie pomysłu.

Port dla uchodźców

Polska może się okazać portem docelowym dla syryjskich chrześcijan. W kampanijnym ferworze nieco umknęła ta informacja, ale jest już zgoda rządu na przyjęcie 60 rodzin z Syrii - ogarniętej wyjątkowo brutalną wojną domową, na której islamscy terroryści też odcisnęli swoje piętno. Państwo polskie daje zgodę a pieniądze i konkretną pomoc chrześcijańscy uchodźcy dostaną od prywatnych osób i firm oraz kościelnych parafii. Łącznikiem i koordynatora tej całej akcji jest Polka syryjskiego pochodzenia.

Słupsk tonie

Być może myśl o ucieczce przeszła przez głowę prezydenta Słupska, gdy zorientował się, że przejęte przez niego pół roku temu miasto tonie w gigantycznych długach, które znacznie powiększył jeszcze ostatni wyrok sądowy w sprawie Aquaparku. Być może te finansowe kłopoty, choć przecież nie z jego winy sprawiły, że Robert Biedroń nie mówi już o drugiej prezydenckiej kadencji ale stara się, by o nim samym mówiono dużo. I mówi się - o tym, jak nie wpuścił do miasta cyrku, o piciu wody z kranu, bigosie dla mieszkańców, o cięciu urzędniczych pensji i rowerach zamiast limuzyn. Zmian sporo. Efektownych na pewno, ale czy efektywnych?

Jednomandatowe księstwo

Na początek Lubin - stolica miedziowego zagłębia na Dolnym Śląsku i jednomandatowe królestwo jednego od lat człowieka, prezydenta Roberta Raczyńskiego. To w jego mieście - nie przez przypadek - świętował swój wyborczy sukces Paweł Kukiz - największy zwolennik JOWów. Problem w tym, że jednomandatowy Lubin z prezydentem Raczyńskim na czele trudno nazwać antysystemowym - jest raczej jaskrawym przykładem tego, jak system działa w lokalnej wersji. Raczyński nie kryje, że ma polityczny plan z Kukizem, za co na tego drugiego posypały się gromy ze strony ludzi z jego kampanii. Gromy to nawet mało powiedziane. Dariusz Kubik

Wyjście z cienia

Młody polityk Platformy, który wychodzi nie tylko z partyjnego cienia, ale też z cienia swojego ojca. Jarosław Wałęsa - w trudnym, być może przełomowym dla PO momencie - stanął na czele Instytutu Obywatelskiego - partyjnego zaplecza intelektualnego. Co jest pewnym zaskoczeniem, bo dotąd tę funkcję pełnili ludzie o wiele bardziej doświadczeni. O tym - jakie doświadczenie ma Jarosław Wałęsa?

Ostatnia nadzieja?

Polityk, którego być może wielu dobrze jeszcze nie kojarzy - ale to osoba, o której w samej Platformie mówi się coraz głośniej. I to z wielką nadzieją. Świetnie wykształcony, zdolny, wprawdzie bez partyjnego zaplecza, ale to akurat może być teraz największym atutem Rafała Trzaskowskiego.

Zadanie: przekonać

Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera już w drodze po Polsce Szydłobusem. Inna nazwa, ale to ten sam bus, którym do pałacu prezydenckiego dojechał Andrzej Duda. Teraz PiS stawia na Beatę Szydło licząc, że to jej twarz przekona do partii Jarosława Kaczyńskiego nieprzekonanych. To niewątpliwie jedna z bardziej spektakularnych karier w Prawie i Sprawiedliwości. A pomyśleć, że niewiele brakowało, a Szydło zostałaby działaczką Platformy Obywatelskiej.

Niewidoczni

Dwanaście procent społeczeństwa - tyle jest w Polsce osób niepełnosprawnych. Państwo niewiele robi, żeby mogli się czuć pełnoprawnymi członkami tego społeczeństwa. Jeżeli radzą sobie zbyt dobrze, jak Olga, tracą część państwowej pomocy, jeżeli tyle siły nie mają, pomoc otrzymują. Ale taką, która nie rozwiązuje większości problemów.

Nogi pełne roboty

Miłosz, dla rodziny i znajomych Miłek. Jest silny, wytrwały, pogodny i otwarty. Takie słowa na jego temat chyba najczęściej padają w reportażu Łukasza Rucińskiego. Miłosz nie ma rąk. Ma jednak coś, co pozwala mu zadziwiać wszystkich, którzy mają okazję go poznać. Determinację, marzenia i bliskich.

Im lepiej, tym gorzej

Olga nie słyszy. Ale to co w racjonalnych kategoriach jest znaczną niepełnosprawnością, w kategoriach urzędowych utrudnia życie tylko umiarkowanie. Nieograniczona jest na szczęście cierpliwość i wytrwałość Olgi.

Sądne dni

O ile zapowiadana rewolucja w rządzie przypomina coś, co już było, gdy PiS rządził przed dekadą - o tyle całkowitą nowością jest planowana przez tę partię - rewolucja w sądach, która bezpośrednio może dotknąć każdego z nas. PiS chce powołać Izbę Wyższą Sądu Najwyższego - Izbę, która będzie mogła podważyć lub unieważnić każdy, także prawomocny wyrok. Taki sąd nad sądem, supersąd, który - jak tłumaczy PiS - ma dać obywatelom większe poczucie sprawiedliwości. Nic podobnego dotąd nie wymyślono w żadnym demokratycznym państwie prawa. Jak zatem - według Prawa i Sprawiedliwości - w praktyce ma wyglądać takie wymierzanie sprawiedliwości?