Jeszcze zanim Antonio Tajani zasiadł w fotelu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, jeszcze zanim ucichły oklaski po jego zwycięstwie w Strasburgu, głośno wybrzmiały pytania o przyszłość Donalda Tuska. Były polski premier przewodniczy zupełnie innej instytucji, ale wątpliwości się pojawiły, bo zarówno szef Parlamentu (Tajani), Komisji, (Juncker), jak i Rady (Tusk) pochodzą z tej samej grupy politycznej - EPL. Teraz ich konkurenci z lewicy będą używać tego argumentu, by walczyć o wpływy w unijnych instytucjach. Odsunąć Donalda Tuska może być najprościej, bo jego kadencja kończy się za kilka miesięcy.