- Jeździło się świetnie. Wszystko szło dobrze. Skakałem sobie na małych nierównościach terenu. Gdy chciałem wyhamować po skoku, okazało się, że to krawędź przepaści. Pomyślałem sobie, że po upadku będę sparaliżowany. Gdy leciałem dalej - stwierdziłem, że pewnie umrę - powiedział narciarz, który podczas akrobacji spadł z 30-metrowego klifu. - Wiedziałem, mama nie będzie zadowolona, jak się dowie - dodał.