68-letni kierowca zjechał z drogi do rowu. Po około 25 metrach wyrzuciło go na podjazd do posesji, gdzie stała rodzina. Po potrąceniu 36-letnia kobieta zginęła na miejscu, a jej trzyletnia córka jest w ciężkim stanie. - Ojciec dziecka, mąż tej pani był świadkiem wypadku - mówi prokurator. Według biegłych na drodze nie było śladów hamowania. Kierowca usłyszał zarzuty. Tłumaczył, że próbował uniknąć potrącenia psa.