- Gdy przyjechała do szpitala, jej dziecko już nie żyło, co znajduje potwierdzenie na skierowaniu - tak lekarze odpierają zarzuty kobiety, która twierdzi że w dziewiątym miesiącu ciąży, ze skierowaniem "pilne", trzy godziny czekała na lekarza. Placówka tłumaczy też, dlaczego lekarze zwlekali aż dobę z cesarskim cięciem: "mieliśmy na uwadze zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa chorej".